Ewa Szydłowska
O mnieDowiedz się jak mogę cię wesprzeć
Umów się na wstępną konsultację
O mnie
Nazywam się Ewa Szydłowska
Specjalizuję się w pracy z kobietami, które doświadczają problemów ze zdrowiem lub z wyglądem spowodowanych nierównowagą hormonalną. Poprzez Ajurwedę pomagam im odzyskać moc do samouzdrawiania.
Jestem także masażystką i terapeutką poprzez ciało. Czerpiąc z mądrości Ajurwedy i technik tradycyjnego masażu tajskiego pomagam uwalniać się od bólu, napięć, stresu oraz pracować z emocjami, które nie wyrażone powodują różnego rodzaju dolegliwości w ciele.
Dlaczego Ajurweda
Jak to się zaczęło
Zapewne nie będziesz zaskoczona tym, że do Ajurwedy przywiodły mnie moje problemy ze zdrowiem…
Dawniej moje życie w zasadzie niczym nie odbiegało od standardowego współczesnego modelu życia – szkoła, studia, a po nich rzuciłam się w wir życia. Zaczęłam pracować na etacie, i stopniowo pięłam się po szczeblach kariery, między innymi w rządowej agencji, a po godzinach – wspierałam biznes rodzinny.
W międzyczasie imprezy, sporty ekstremalne, podróże. Ciągle na najwyższych obrotach, przecież trzeba korzystać z życia, a w pracy dawać z siebie wszystko, czyż nie? To wydawało mi się właściwe, a zresztą innego sposobu na życie nie znałam, wszyscy w moim otoczeniu tak właśnie funkcjonowali. Szybciej, mocniej, więcej, dalej… Im intensywniej, tym lepiej.
A w dodatku Zosia Samosia i Pani Perfekcyjna w jednej osobie, znasz to? 😉 Zabójczy duet 🙂 Po co dzielić się obowiązkami, skoro sama mogę zrobić wszystko lepiej, wręcz najlepiej? A skoro mogę i jestem w tym niezła, to czemu nie zrobić jeszcze tego i tamtego? Przecież dam radę, kto jeśli nie ja?
Po kilku latach okazało się, że moje ciało przestaje za takim stylem życia nadążać. Miałam co prawda coś w rodzaju podtrzymującej kroplówki, czyli jogi, którą zainteresowałam się już na studiach. Ale okazało się, że to zbyt mało.
Pierwszym objawem niezgody ciała były problemy ze skórą na dłoniach – pękała do krwi, w kontakcie z detergentami (proszki do prania, płyny do naczyń, itp.), i myć musiałam się w gumowych rękawiczkach, aby to się mogło zagoić.
Moment krytyczny nastąpił, gdy pewnego dnia rano obudziłam się z mocno podrażnioną skórą na twarzy. Od tamtej chwili nie mogłam już używać żadnych kosmetyków drogeryjnych. Wtedy zainteresowałam się naturalnymi kosmetykami i ich przygotowywaniem w domu, zrobiłam nawet kurs kosmetyki naturalnej, jednosemestralny, na wydziale kosmetologii jednej z rzeszowskich uczelni wyższych.
Podczas kursu poznałam Kingę, fizjoterapeutkę i masażystkę – to ona zauważyła potencjał w moim dotyku i zainspirowała mnie do zainteresowania się masażem.
Niestety, problemy z dłońmi się nasilały, sterydy przestały pomagać, pojawiły się stany zapalne. Maści, które sama sobie przygotowywałam, działały tylko na chwilę. W takiej sytuacji musiałam porzucić marzenia o masowaniu.
Jednak nie przyszło mi do głowy zmienić coś w stylu życia. Więc wkrótce moje ciało zaczęło do mnie krzyczeć innymi objawami, które – teraz już wiem – były książkowymi wręcz objawami niedoczynności tarczycy. Włosy leciały mi garściami, zaczęłam doświadczać chronicznego zmęczenia, po momenty totalnego wyczerpania. Koszmarnie sucha skóra, uczcie nieustannego wychłodzenia, zaparcia, problemy ze snem… I przestawałam siebie poznawać – zaczęłam mieć dziwne wahania nastroju, a moje nadmierne reakcje na sytuacje stresowe sprawiły, że życie stało się uciążliwe.
Wtedy, nie bardzo wiedząc co robić, odstawiłam tabletki antykoncepcyjne. A brałam je długo, od wczesnej młodości, ze względu na bardzo bolesne miesiączki, bolesne od zawsze, w zasadzie od pierwszej.
Po odstawieniu antykoncepcji oczywiście ból powrócił, ze zdwojoną siłą, pojawił się trądzik hormonalny. Oraz objawy, które teraz, z perspektywy czasu, przypisałabym endometriozie.
Na szczęście wtedy zamiast do lekarzy, trafiłam na Ajurwedę. Zaczęłam od skóry na dłoniach, stany zapalne dosłownie znikały w oczach, dla mnie to było jak cud, i zmotywowało do dalszej pracy z Ajurwedą nad odzyskaniem zdrowia i równowagi.
Ajurweda urzekła mnie mądrością, spójnością i ujęła holistycznym podejściem. Dzięki niej odzyskałam siłę, witalność i radość życia.
Moja misja
Jak pomagam
Za pomocą Ajurwedy wspieram moich klientów w budowaniu zdrowia i dobrostanu. Uczę ich troszczyć się o siebie kompleksowo, za pomocą sposobów, które oferuje Ajurweda.
Poprzez konsultacje ajurwedyjskie lub przy stole do masażu pomagam odzyskać moc do samouzdrawiania. Bowiem każdy z nas ma w sobie ten fantastyczny potencjał do uleczenia siebie, musimy tylko po niego sięgnąć. Nie ma złotych rąk, które leczą, cudownych ziół, magicznych kamieni przywracających zdrowie, itp. To tylko narzędzia, które stymulują nasz organizm do samouzdrawiania. Ta moc jest w Tobie! A ja pomogę ci z niej skorzystać.
Skąd czerpię wiedzę? Z dwustopniowego kursu na konsultanta Ajurwedy – poziom podstawowy i zaawansowany w Shivani Ayurveda, z licznych kursów masaży oraz kursów rozwoju osobistego i duchowego. Inspiruję się również medycyną funkcjonalną. Ukończyłam 2-letni Kurs Podstawowy Psychoterapii Gestalt
Po godzinach
Ja prywatnie
Uwielbiam góry, a od urodzenia mieszkam w Bieszczadach, stąd pochodzi moja rodzina. I tu wspólnie od ponad 20 lat prowadzimy gospodarstwo agroturystyczne. Mam duży dom, w którym zawsze chętnie będę Cię gościć na warsztatach, ajurwedyjskim oczyszczaniu, na masażach i terapiach, albo wtedy, gdy po prostu chcesz spędzić kilka dni w Naturze.
Wolny czas spędzam na spacerach i trekkingach w górach, trochę się również wspinam.
Sporo fotografuję, głównie przyrodę i architekturę drewnianą; kiedyś prowadziłam fotobloga.
Pasjonują mnie starożytne cywilizacje i obce kultury.
Słucham sporo muzyki, głównie inspirowanej etnorytmami z całego świata. I gram na bębnie szamańskim.
Uwielbiam literaturę iberoamerykańską.
I dobre herbaty, zwłaszcza sencha, pu ehr i tajski ulung.
Kiedyś kochałam podróże i przemieszczanie się w przestrzeni, teraz bardziej wolę podróże wgłąb siebie, eksplorację swoich światów wewnętrznych.