Książki, które polecam każdej kobiecie. Mój subiektywny wybór, związany z etapem rozwoju osobistego, w którym akurat jestem, a także z wglądami, które zyskałam, pracując z kobietami i ich problemami ze zdrowiem.
Nie będą to książki, których autorzy są stricte związani z Ajurwedą. Dlaczego? Dlatego, że nie ma dobrej książki o kobietach i dla kobiet z perspektywy ajurwedyjskiej.
Są dwie:
- Atreya „Ajurweda dla kobiet”
- Robert Svoboda „Ayurveda for women”
ale żadna z nich nie jest taka, jaką życzyłabym sobie i polecała. A poza tym napisana przez mężczyzn, a z całym szacunkiem dla nich – wszystko co piszą jest tylko teoretyzowaniem. Nie będą w stanie zrozumieć, ponieważ bezpośrednio nie doświadczyli wyzwań, jakie przed kobietą stawia jej biologia. Ale także kultura i społeczeństwo.
Nie żeby mężczyźni nie doświadczali wyzwań życiowych i zdrowotnych. Temu nie przeczę. Ale wolę, aby głos w sprawie kobiet zabierały kobiety.
Że brzmię jak feministka? Tak, owszem. Ale mocno identyfikuję się z ostatnią falą feminizmu, którą nazywam feminizmem duchowym. Zauważam, że dyskryminowane są nie kobiety jako takie, lecz wartości kobiece. Już nie chodzi o nierówne szanse na rynku pracy, o niższe płace (czego sama doświadczyłam), itp. Bo to jest tylko wierzchołek góry lodowej. U podstaw jest dyskryminacja wartości kobiecych, kobiecej natury.
Społeczeństwo przedstawia kobiety jako z natury niestałe, rozkojarzone, zbyt emocjonalne, a przez to niezdolne m.in. do dopinania ważnych spraw. Bo Natura wyposażyła nas w specyficznie działający układ rozrodczy, generujący zmiany hormonalne, a co za tym idzie – zmiany w fizjologii kobiecej. O tym bardzo szczegółowo pisze Christiane Northrup w książce „Ciało kobiety, mądrość kobiety”. Autorka jest lekarką, ginekolożką, więc możesz spodziewać się dość konkretnego, medycznego objaśnienia wszelkich procesów zachodzących w kobiecym ciele oraz omówienia problemów ze zdrowiem, jakie dotykają kobiety. Z drugiej jednak strony Northrup przyznaje, że lekarze i naukowcy, mimo takiego zaawansowania współczesnej medycyny, utykają w martwym punkcie, gdy próbują wyjaśnić i zrozumieć kobiecą biologię. Zbyt wiele tu zachodzi procesów biochemicznych, wzajemnie od siebie zależnych, i zbyt duży wpływ ma na nas wiele czynników zewnętrznych oraz to, w jaki sposób siebie w tym czasie traktujesz, np. jak się odżywiasz. Każdy Twój kolejny cykl menstruacyjny jest zatem inny. Nie ma dwóch identycznych cykli. To znacznie utrudnia uchwycenie i rozwiązanie problemów typu obfite miesiączki, bolesne miesiączki, PMS. No i jest również aspekt powiązania hormonów z biochemią mózgu, jego neuroplastycznością. W efekcie – jak, i czy w ogóle – cykl menstruacyjny wpływa na nasz nastrój.
Nad tym zagadnieniem szerzej pochyla się Eleanor Morgan w książce „Hormonal”. I niech tytuł Cię nie zwiedzie – książka jest przetłumaczona na język polski. Po pierwszych rozdziałach książki miałam ochotę ją odłożyć, bo odniosłam wrażenie, że to kolejna książka typowo feministyczna, poruszająca się w tych samych obszarach co np. Maureen Murdock „Podróż bohaterki”. Wiesz, patriarchat, opresja, itp. Ale wszak Morgan jest nie tylko feministką. Jest również psycholożką. Co na szczęście wyraźnie zaznacza się w dalszej części książki. Owszem, Morgan pisze o uprzedzeniach kulturowych narosłych wokół kobiet i kobiecej rozrodczości, ale rozpoczyna również dyskusję o bólu – nie tylko fizycznym, ale też psychicznym, próbuje zrozumieć łączność między ciałem kobiety a jej emocjami i umysłem.
Problem tkwi w tym, że system medyczny nadal ciało traktuje się oddzielnie od emocji. Że są spece od głowy i emocji (psychiatrzy, psychoterapeuci) oraz od ciała i procesów biologicznych (ginekolodzy tudzież inni), którzy nie współpracują. I co z tego, że są badania, które wskazują, że np. kobiety z ciężką postacią PMS (jest to tzw. PMDD – od niedawna oddzielna jednostka chorobowa) częściej w przeszłości były narażone na przemoc fizyczną lub psychiczną…
Nadal, mimo ogromnego postępu medycyny, przypadłości związane z cyklem menstruacyjnym, hormonami i tymi narządami, których nie „współdzielimy” z mężczyznami (czyli których mężczyźni nie mają J) pozostają nierozwikłane. Miliony kobiet mierzy się z bólem, który uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Obojętnie, czy to będzie cierpienie fizyczne, czy psychiczne. Tu dobrym przykładem jest depresja poporodowa. O niej szeroko pisze Magdalena Kostyszyn w książce „Też tak mam”. Kostyszyn w pewnych kręgach jest znana lepiej jako Chujowa Pani Domu. W opozycji do perfekcyjnej J polecam jej blog i fanpage na Facebooku.
Magdalena Kostyszyn w swojej książce nie zapuszcza się w meandry feministycznej filozofii. Pokazuje twarde statystyki, oraz przytacza historie kobiet – konkretnych Polek, które zmagają się z konkretnymi problemami, np. z depresją poporodową i innymi trudami macierzyństwa, w tym z opieką nad dzieckiem niepełnosprawnym, z przemocą fizyczną i ekonomiczną, bardzo bolesną i zbyt obfitą miesiączką. Pisze o kobietach, które dokonały trudnych, ale świadomych wyborów – decydując się nie pracować zawodowo lub nie mieć dzieci. Oraz o tym, co jest szczególnie trudne – o braku zrozumienia, nie ze strony mężczyzn, ale ze strony innych kobiet. Książka mocno mnie poruszyła, jak żadna inna feministyczna. Jest żywa, nie przeintelektualizowana, pisana prosto z serca, ze współczuciem. Szczególnie dowodzi tego rozdział o gwałcie – subtelny a jednocześnie tak mocny, jak mocne jest to doświadczenie…
Idąc w głąb psychiki kobiecej, nie sposób pominąć książki, o której było w tym roku głośno – „Czuła przewodniczka” Natalii de Barbaro. Książka o tym, jak szarpiemy się z życiem, ze sobą. Jak się ze sobą rozmijamy. I jak możemy siebie odzyskać. Pisząc o tym, de Barbaro posługuje się, w stylu jungowskim, trzema archetypami.
Archetyp to uniwersalny wzorzec postępowania lub predyspozycja do określonych zachowań, uwarunkowane społecznie i kulturowo, czyli wynikające z naszego wspólnego ludzkiego doświadczenia. Taka spuścizna wielu pokoleń przed nami, która w pewnym stopniu wpływa na to, jak odbieramy świat.
De Barbaro analizuje trzy archetypy – Potulna, Męczennica i Królowa. Gdy się im przyjrzysz, ocenisz ile masz ich w sobie, pozwoli Tobie zrozumieć siebie bardziej i połączyć się z tą częścią Ciebie, którą autorka zwie Czuła Przewodniczka. A ona wesprze Cię swą mądrością i dojrzałością.
A czy Ty znasz jakieś inspirujące książki? Podziel się nimi proszę, zainspiruj nas.
Dziękuję Pani Ewo za wszystko co do tej pory przeczytałam a co bardzo mi pomaga każdego dnia a przedewszystkim, że spotkałam Panią trochę późno ale może tak ma być.Od ok 2 tygodni naprawiam wszystko co było złe w moim życiu a najbardziej zdrowie.Pozdrawiam serdecznie Magda
Wspaniale! na to nigdy, absolutnie nigdy nie jest późno, wszystko zawsze dzieje się tym najwłaściwszym momencie, a wszelkie doświadczenia- czy te dobre, czy złe – kształtują nas i czynią nas takimi jakimi jesteśmy, z naszą unikalnością. I dają nam potencjał, z którym możemy decydować co zrobimy. Ściskam i życzę powodzenia!