fbpx

… manifest Okresowej Koalicji na rzecz przeciwdziałania problemowi ubóstwa i wykluczenia menstruacyjnego

Okresowa Koalicja to zrzeszenie organizacji/aktywistek/ekspertek zajmujących się tematem miesiączki. 8 marca 2021 r. OK ogłosiła manifest na rzecz przeciwdziałania problemowi ubóstwa i wykluczenia menstruacyjnego i zapowiedziała szereg działań i akcji – przez następne 12 miesięcy będą m.in. zwiększać świadomość, edukować i działać na rzecz pełnego dostępu do środków higieny menstruacyjnej dla wszystkich osób menstruujących, przebywającym między innymi w szkołach, domach dziecka, domach samotnej matki, ośrodkach dla osób w kryzysie bezdomności, więzieniach. Bo – jak mówią członkinie Okresowej Koalicji – ignorowanie tematu menstruacji sprawia, że krew je zalewa i czas coś z tym zrobić. Więcej o działaniach Okresowej Koalicji dowiesz się tutaj

Gdy usłyszałam o tej akcji, w pierwszym odruchu pomyślałam, że mnie i kobiet z mojego otoczenia to nie dotyczy. Że to tzw. ubóstwo i wykluczenie menstruacyjne to jakiś slogan środowisk feministycznych, sformułowania brzmiące zbyt kategorycznie, kontrastowo i nieadekwatne. Czyli tzw. – przepraszam za wyrażenie – „gównoburza”, lub jak kto woli – wiele hałasu o nic. Że to może dotyczy kobiet z wiosek afrykańskich, ale nie współczesnych Polek. Bo my mamy dostęp do podpasek, stać nas na nie, jesteśmy świadome swojej fizjologii i w naszym kręgu kulturowym nie uważa się menstruujące kobiety za nieczyste.

Ale, gdy głębiej się nad tym zastanowić…

Część moich klientek, podobnie jak ja sama dawniej, mimo szerokiego dostępu do wiedzy, ma jednak mgliste pojęcie o cyklu menstruacyjnym i o tym, co z nami w tym czasie się dzieje (sic!). Przeważnie zaczynamy zgłębiać te tematy dopiero gdy jest problem z zajściem w ciążę, lub gdy pojawiają się jakieś zaburzenia manifestujące się bólem albo innymi wyraźnymi objawami, które utrudniają nam codzienne funkcjonowanie.

Większość z moich znajomych używa zwykłych podpasek/tamponów/wkładek, nie mając świadomości, że są szkodliwe dla zdrowia (sic!) Otóż, wybielane są chlorem, i podczas procesu wybielania pojawiają się dioksyny. Są to związki chemiczne mocno toksyczne, na tyle, że np. wykorzystane zostały przy nieudanej próbie otrucia kandydata na prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenko; być może przypominasz sobie jego mocno zniszczoną skórę twarzy, jest to tzw. trądzik chlorowy. Cóż, podpaski/tampony mają intensywny kontakt ze skórą i śluzówką pochwy, i mogą powodować podrażnienia. A zważywszy na to, jak bardzo skóra i śluzówka potrafią wchłaniać, i przekazywać do krwioobiegu, jednocześnie serwujemy sobie porcję toksyn, których neutralizacją będzie musiała zająć się wątroba. Tu mowa nie tylko o dioksynach, ale również o wszelkich innych substancjach chemicznych, np. o syntetycznych zapachach, którymi wysycane są środki higieny menstruacyjnej.

Dioksyny nie tylko wpływają na skórę i wątrobę, ale również na układ odpornościowy, krwionośny, kostny i zęby. Wykazują też działanie rakotwórcze. Ale przede wszystkim oddziaływują na układ hormonalny. Mają bowiem budowę zbliżoną do budowy hormonów steroidowych, czyli np. hormonów płciowych, więc mogą nieźle namieszać. Jednym z objawów może być nadmierny rozwój endometrium lub ogólnie problemy z płodnością.

Zważywszy na to wszystko, warto sięgać po podpaski/tampony, które nie są wybielane chlorem i szprycowane dodatkami zapachowymi. Na rynku jest już całkiem spory wybór takich artykułów higienicznych, np. Your Kaya, Corman Organyc, Vuokkoset, Cleanic Naturals. Są one bezpieczne dla zdrowia również dlatego, że produkowane są z organicznej bawełny.

Gdy zaczęłam używać takich podpasek poczułam jaka to ogromna różnica – zniknęło uczucie dyskomfortu, które wydawało mi się być nieodłącznie związane z podpaskami. Okazało się, że skóra może oddychać normalnie, nic nie piecze i nie swędzi. A ponadto takie podpaski są biodegradowalne, łącznie z paskami zabezpieczającymi klej i opakowaniem (sprzedawane zazwyczaj w tekturowych pudełkach). Minus – są dwukrotnie droższe od zwykłych podpasek…  

A sama miesiączka nadal jest tematem tabu w Polsce. Tak, tabu. Bo trzeba odróżnić kwestię intymności od kwestii socjologicznych i kulturowych. Z jednej strony jest to czysta fizjologia, ale z drugiej strony są nasze przekonania na temat niehigieniczności i wręcz obrzydliwości i prymitywności menstruacji. I czasem pojawiające się uczucie wstydu – bo się ukrywamy. Co jest jednoznaczne z odrzucaniem istotnego aspektu kobiecości i seksualności, a więc z odrzucaniem części nas samych. Tym bardziej, że w Polsce, w przeciwieństwie do takich krajów jak Niemcy czy Hiszpania, nie ma zwyczaju organizowania imprezy i świętowania w rodzinie, gdy młoda dziewczyna ma pierwszą miesiączkę. Nie ma zwyczaju odpowiedniego edukowania dziewcząt.

Szersze spojrzenie na te aspekty daje raport przygotowany dla Kulczyk Foundation

Ciekawa jestem Twoich wglądów na temat ubóstwa i wykluczenia menstruacyjnego. Czy kiedykolwiek doświadczyłaś np. braku artykułów higienicznych, kąśliwych uwag, poczucia wstydu, wykluczenia społecznego, lub jakiegokolwiek innego dyskomfortu spowodowanego samym faktem menstruowania?