fbpx

Wystawa i giełda minerałów to dla mnie impreza obowiązkowa 🙂 na takich giełdach wariuję wprost ze szczęścia – tyle jest to zobaczenia i „obmacania”! 🙂 Wystawcy oferują minerały w najprzeróżniejszych formach – różnej wielkości, od wersji surowej, poprzez wersje częściowo oszlifowane, zupełnie wypolerowane, aż po gotową biżuterię. Stoiska z biżuterią przezornie omijałam z daleka, bo wiadomo było, że jeśli się zagłębię to się nie oprę i zrujnuję budżet domowy 🙂

Kilka zdjęć – to jedna tysięczna tego, co można obejrzeć na takiej typowej giełdzie:

Moje nabytki giełdowe – niezwykły dendryt z Bawarii, z odciśniętymi nań roślinami, róża pustyni oraz skamieniałe drewno:

Przy okazji słówko na temat litoterapii – czyli leczenia minerałami. To temat raczej budzący kontrowersje. Wiele osób nie wierzy, że taka terapia może być skuteczna. Dla mnie to nie jest kwestia wiary, ani nawet wiedzy jak to działa, to kwestia intuicji i przeczucia, że są rzeczy, które wymykają się „szkiełku i oku”. Trzeba otworzyć sobie w głowie odpowiednią klapkę, zrozumieć, że nie wszystko możemy racjonalnie wyjaśnić. Albo, że nie wszystko koniecznie trzeba racjonalizować. Leczenie kamieniami szlachetnymi, półszlachetnymi to nie sztuczki magiczne, to po prostu wykorzystanie potęgi Natury i sił przyrody. Matka Natura ofiarowuje nam tak wiele, wystarczy skorzystać.

Starożytne kultury przez wieki wykorzystywały minerały w lecznictwie. Również Hindusi. Odpowiednio spreparowane minerały są dodatkiem niektórych ajurwedyjskich formulacji medycznych zwanych bhasma – są to preparaty mające formę popiołów powstałych po odpowiedniej kilkuetapowej obróbce właśnie minerałów oraz ziół. Aczkolwiek ponoć wiedzę o tym, jak je przygotowywać posiadają jedynie nieliczni lekarze, nie była (i nie jest) to wiedza powszechnie dostępna. O noszeniu kamieni szlachetnych i półszlachetnych w formie biżuterii nawet nie piszę, bo to oczywiste 🙂 a z ajurwedyjskich ciekawostek jeszcze napomknę, że minerały zanurza się w wodzie na kilka godzin i taką wodę się pija w celach terapeutycznych, a efekt leczniczy jest mocniejszy, gdy użyjemy do tego naczynia z metalu szlachetnego.

Minerały wykorzystuję do masażu. Owszem, mogłabym używać kamieni bazaltowych, bo w składzie bazaltu również są minerały, ale po prostu kamieniami półszlachetnymi pracuje mi się lepiej, i to wcale nie dlatego, że są śliczne, że dłużej trzymają ciepło (tego de facto nie porównywałam), albo że są wygodniejsze (bo nie zawsze są). Chodzi o doznania, wrażenia… Tylko tyle, i aż tyle.