Mój tryb życia jest po ajurwedyjsku zrównoważony. Na co dzień dbam o właściwe pory snu i posiłków, o ich jakość, zwracam uwagę na ilość wypijanej wody, staram się zapewnić sobie codzienną porcję zdrowego ruchu i szeroko rozumianego relaksu, znacznie uważniej niż kiedyś dobieram książki, które czytam, filmy, które oglądam…. Chcę żyć we względnej równowadze psychofizycznej i z grubsza to mi się (dzięki między innymi ajurwedzie) udaje.
Jednak przychodzi taki czas, w którym jest kumulacja obowiązków, natłok zdarzeń a pewne sprawy nie idą tak gładko jak chciałabym, plany się sypią, urządzenia się psują, ludzie zawodzą… A do tego ktoś potrzebuje i oczekuje mojej pomocy i wsparcia.
A ja szczerze nienawidzę multitaskingu. Nie mam tzw. podzielnej uwagi. Gubię się gdy muszę robić kilka rzeczy na raz, podejmować ważne decyzje w kilku obszarach życia jednocześnie. Nic mnie nie męczy bardziej niż wielowątkowość tematów i długa lista spraw do załatwienia w jednym dniu, z których każda jest ważna i na wczoraj i nawet nie da się ustalić priorytetu, a resztą zająć się później na spokojnie…
Tak, oczywiście nie chodzi o to, co mi się przydarza, i co się w moim życiu wydarza, ale jak do tego podchodzę i jak sobie z tym radzę. Czy to dla mnie są problemy, czy wyzwania. Na ile jest we mnie spokój, pewność siebie, elastyczność – rozumiana jako umiejętność dostosowywania się do okoliczności i adekwatnego reagowania na sytuację. Adekwatnego, czyli nie z poziomu obrażonego, nadąsanego, a może skrzywdzonego dziecka, którego potrzeby nie zostały zaspokojone
A na ile złości i frustracji, że “znowu kurwa ja” i “dlaczego akurat mnie się to przytrafia” i “dlaczego akurat teraz”. Albo obwiniania siebie – “mogłaś to przewidzieć”, “niepotrzebnie to odkładałaś, licząc że jakoś to będzie”. Lub obwiniania innych, że zrzucają na mnie za dużo, że mogliby sami zająć się swoimi sprawami i nie obciążać nimi mnie…
Ale czasem, mimo spokoju umysłu, po prostu jest za dużo na raz 😉 a sama myśl o natłoku spraw może być przytłaczająca 😉
Ajurweda nie chroni mnie przed wyzwaniami współczesnego stylu życia.
A to co zaleca dla utrzymania równowagi psychofizycznej, może być niewykonalne w takim intensywnym stresującym czasie. Np. ciepłe posiłki… Cóż, nie lubię gotować, więc wtedy jest to dla mnie bardzo trudne. Albo gdy jestem od rana do wieczora non stop na nogach (i – jak to się mawia – owe nogi, wchodzą mi do tyłka) to trudno mi się zmobilizować, żeby jeszcze pójść na spacer…
W takim czasie kołem ratunkowymsą dla mnie zioła, a w zasadzie brahmi – jedno z najpopularniejszych ajurwedyjskich ziół dedykowanych wsparciu systemu nerwowego.
W przeciwieństwie do np. popularnej ostatnimi czasy (wręcz modnej) ashwagandha jest to zioło dość bezpieczne, czyli nie ma w zasadzie konkretnych przeciwskazań. Nie są znane też żadne interakcje z tym ziołem leków, aczkolwiek zaleca się ostrożność w przypadku antydepresantów i leków przeciwpadaczkowych.
Brahmi mogą brać kobiety w ciąży (ale w krótkim okresie czasu, max 4 tygodnie) i w trakcie karmienia piersią (w niższych dawkach). Dopuszczalne jest dla dzieci powyżej 1 roku życia – w niższych dawkach niż standardowa.
Pod nazwą brahmi można kupić dwa zioła – Bacopa monieri (bacopa drobnolistna) lub Centella asiatica (wąkrota azjatycka), czyli gotu kola. Jednakże to są de facto dwie różne rośliny, o nieco innym działaniu. Ja pisząc brahmi mam na myśli Bacopa monieri.
Jak działa brahmi i kiedy je stosować
- działa regenerująco i tonizująco na układ nerwowy
- uspokaja i dodaje uczucia dystansu do rzeczywistości
- nie ma lepszego ajurwedyjskiego zioła na pamięć, koncentrację i wydolność intelektualną. Świetna jest więc, gdy przygotowujemy się do egzaminów
- stosowana przy depresji, zaburzeniach psychicznych
- bezsenność i wszelkie problemy ze snem
- wyczerpanie organizmu związane z długotrwałym stresem i chorobami
- wzmacnia serce, działa na nie tonizująco
Jednocześnie brahmi pośrednio wpływa na inne układy w ciele:
- przede wszystkim pod wpływem brahmi rozluźniają się chronicznie napięte wskutek stresu mięśnie,
- poprawia się funkcjonowanie jelit (zwłaszcza w przypadku zaparć)
- brahmi łagodzi także problemy ze skórą i choroby skóry. A pamiętaj, że skóra i system nerwowy są ze sobą ściśle związane. pochodzą z tego samego listka zarodkowego, zwanego ektodermą. Ektoderma jest jednym z trzech podstawowych listków zarodkowych, które powstają w trakcie wczesnego rozwoju zarodkowego. Z ektodermy rozwijają się zarówno naskórek (zewnętrzna warstwa skóry), jak i układ nerwowy, w tym mózg i rdzeń kręgowy. To wspólne pochodzenie jest jednym z powodów, dla których skóra i układ nerwowy są tak silnie powiązane. Skóra jest często nazywana “zewnętrznym mózgiem”, ponieważ jest naszą pierwszą linią obrony i interakcji z otoczeniem. Wszelkie bodźce, takie jak dotyk, temperatura, ból czy przyjemność, są odbierane przez skórę i przekazywane do układu nerwowego. Między innymi dlatego ajurweda tak ceni masaż, zarówno profilaktycznie (automasaż) jak i terapeutycznie (przy wszelkich schorzeniach, nie tylko wtedy gdy bolą mięśnie i kręgosłup)
Co podkreśla ajurweda w kontekście brahmi – jest to zioło przeciwzapalne. Zatem, w przeciwieństwie do ashwagandha, może być stosowane jako wsparcie systemu nerwowego u osób, które mają jakikolwiek stan zapalny w organizmie, obojętnie czy to będzie Hashimoto, zapalenie stawów czy pęcherza.
Jak stosować brahmi
Można brahmi brać w formie churna, czyli zmielone, w formie proszku – na łyżeczkę i do buzi, popijając wodą. Ale tego sposobu nie polecam, ponieważ jest raczej niezbyt miłe w smaku. Łatwiej jest brać ten proszek zamknięty w kapsułkach lub sprasowany w tabletki. Można również pić sok z brahmi, jednak w Polsce jest on póki co niedostępny. Dobry pomysł to stosować olej z brahmi – zewnętrznie, do masażu, zwłaszcza masażu głowy. Tym bardziej, że olej z brahmi zawiera zazwyczaj (jeżeli producent trzyma się oryginalnej receptury) także amla (agrest indyjski), który bardzo dobrze robi skórze głowy i włosom.
Oczywiście zioło to, ani żadne inne, nie może zastąpić zrównoważonego stylu życia. Brahmi nie jest jakimś świętym Graalem zdrowia, który sprawi, że Twoje problemy same się rozwiążą. Nie jest to ajurwedyjskie i zdrowe, jeżeli ktoś je byle co, notorycznie chodzi spać po północy, pije duże ilości kawy lub alkohol i jednocześnie bierze zioła. Nie jest też ajurwedyjskim i zdrowym, jeżeli bierzesz zioła na system nerwowy a jednocześnie nie pracujesz nad swoimi emocjami. Zioła nie mają być ucieczką. Mają być wsparciem i pomocą…
Dziękuję za tekst o trudach życia i ajurwedzie, dla mnie na czasie, bo aktualnie też to rozważam, jak pogodzić codzienne zajęcia z dbaniem o siebie wg. ajur i równowagą. Na pewno wszelkie “odchyły” też trzeba wziąć bez stresu, że są. Wykonywanie wszystkiego wg przepisu i bycie w rutynie-równowadze jest na pewno bardzo sprzyjające naszemu zdrowiu i dobre, ale niestety w naszych współczesnych życiach, poza klasztorem niewykonalne. Doszłam do przekonania w związku z tym, że elastyczność też jest bardzo dobra, a nawet niezbędna dla równowagi.
Serdecznie pozdrawiam — Monika Beszterda
czasami po prostu nie da się inaczej, trzeba jakoś manewrować w niezbyt sprzyjających okolicznościach, i nie być ortodoksyjnym – robimy co możemy, na ile możemy w danym czasie, odstawiwszy zapędy perfekcjonistyczne 😉
Dziękuję Ci Ewa <3 Chyba się przyłożyłam w tym trudniejszym dla Ciebie czasie … dziękuję za pomoc <3<3, dziękuję, że się dzielisz swoją wiedzą i doświadczeniem, wszystkiego dobrego :))))
zainspirowałaś do wpisu 😉 u mnie już z górki na szczęście, zobaczyłam światełko w tunelu, trzymam kciuki za Twoje “z górki” :-*
Ewo dziękuję za ten tekst i informacje w im zawarte.Stosuje brahmi od czasu, kiedy byliśmy z Andrzejem i Wiolettą u Ciebie.Inne zioła też.Dziekuję za to, że podzieliłaś się swoją wiedzę i to że zafascynowałaś mnie Ajurwedą.Nie wiem jakie problemy masz w tej chwili, ale przesyłam ciepłe serdeczne pozdrowienia,mam nadzieję że dodadzą trochę otuchy.Tesknimy za Tobą i Buieszczadami.🤗☺️🌹
Dziękuję za ciepłe słowa, to miłe 🙂 ściskam Was mocno :-*