fbpx

Mam teraz w życiu taki mega dobry, szczęśliwy czas – bo zarówno lubię to co robię, jak i robię to co lubię 🙂 czyli – zarabiam na życie tym, co naprawdę daje mi sto procent satysfakcji, a jednocześnie mogę poświęcić czas innym rzeczom, które sprawiają mi radość. Na przykład – wspinaniu…

Z mojego archiwum fotograficznego – jeden z największych mocarzy wspinaczkowych na Podkarpaciu w akcji

Wspinanie jest alegorią życia. Fragment skały do „zrobienia”, do pokonania,  jest jak problem, który należy rozwiązać. Bywa, że jest walka, krew, pot i łzy – i to bardzo dosłownie: krew zza zdartego na palcach naskórka, z obdartego kolana, wciskające się w kącik oka łzy gniewu i rozczarowania, że znowu się nie udało, że nie ma progresu, że do bani, że jestem słaba, że nie dam rady, że nigdy tego nie zrobię. I wtedy już zaczyna się nie tyle walka ze skałą, co z sobą, z brakiem wiary we własne siły i umiejętności, taka walka irracjonalna, niepotrzebna i nie przybliżająca do rozwiązania problemu, ale za to skutecznie trwoniąca naszą energię. Prawdę rzekł kiedyś ktoś, kto stwierdził, że największym ograniczeniem dla nas jesteśmy my sami. A zazwyczaj wystarczy wziąć się w garść, odrzucić wszelkie wątpliwości, skoncentrować się na problemie, wykonać inny ruch, zmienić nieco taktykę – czasem stopa postawiona w nieco innym miejscu niż to, które się narzuca i jest najwygodniejsze, powoduje, że nagle wszystko staje się proste. A jeśli to nie zadziała, to warto na chwilę problem zostawić, nabrać dystansu, może złapać inną perspektywę albo tzw. drugi oddech. Nie, no oczywiście, że odstawione problemy nigdy same się nie rozwiązują, na to nie licz, to tak nie działa. Prędzej czy później trzeba się z tym zmierzyć, ale czasem warto dać sobie na to trochę czasu, zwłaszcza jeśli w grę wchodzą emocje…

Rezerwat Prządki

Rezerwat Prządki -aktualnie niedostępny dla wspinaczy

A tak wyglądają moje dłonie po dniu w skałach takim eeee… powiedzmy, mało satysfakcjonującym pod względem konkretnych efektów 🙂 ten biały proszek widoczny na dłoniach to jest magnezja – taki wspomagacz, który sprawia, że dłonie są suche i łatwiej chwycić skałę.

Wiem, takie zmasakrowane dłonie nie przystoją masażystce 🙂 ale mam sposób na szybką ich regenerację – przede wszystkim po powrocie ze skał przez pierwsze kilkanaście godzin unikam kontaktu z wodą , czyli mycie naczyń i prysznic – wyłącznie w gumowych rękawiczkach 🙂 a poza tym stosuję krem do dłoni własnej receptury w ilościach wręcz nieprzyzwoicie ogromnych 🙂 recepturą dzielę się poniżej, a kremik dedykuję nie tylko wspinaczom tudzież masażystom, ale także tym, którzy np. lubią grzebać w ogródku bez rękawiczek 🙂

Waniliowy krem do dłoni – 80 g/100 ml

Grupy składników

Składnik % w recepturze

Ilość w gramach

Faza tłuszczowa

macerat nagietkowy

10 8

masło waniliowe

7

5,6

masło shea

4

3,2

emulgator GSC

2

1,6

alkohol cetylowy 3

2,4

Faza wodna

gliceryna/gliceryt nagietkowy

3 2,4

D-pantenol

2

1,6

guma ksantanowa

0,20 0,16

alantoina

szczypta

napar z rumianku do 100

51,04

Faza dodatków

konserwant

1

0,8

wit. E

1

0,8

ekstrakt aloesu

3

2,4

Komentarz do receptury:

  • krem do dłoni powinien jak najszybciej się wchłaniać, i proporcje składników zostały tak dobrane, aby to kryterium zostało spełnione,
  • macerat nagietkowy to u mnie wyciąg z kwiatów nagietka na oleju migdałowym lub sezamowym. Nagietek jest znany ze swego działania przeciwzapalnego oraz przyspieszającego proces regeneracji uszkodzonego naskórka, dlatego również zastosowałam gliceryt nagietkowy (czyli wyciąg glicerynowy z kwiatów nagietka). Czasem zamiennie używam wyciągu glicerynowego z aloesu – jeśli takowy akurat posiadam. No właśnie – jeśli ktoś ma na zbyciu aloes to chętnie przygarnę, celem przetworzenia 🙂
  • aloes również jest tutaj użyty – jako ekstrakt, koncentrat 10:1. Zioło to, podobnie jak nagietek, ma właściwości przeciwzapalne, regenerujące skórę, jak również bakteriobójcze. Jest także świetnym nawilżaczem,
  • trzecie zioło zastosowane w recepturze to rumianek, w formie naparu, który ma w miarę neutralny zapach, a zewnętrznie stosuje się go przy trudno gojących się ranach, stanach zapalnych skóry, owrzodzeniach, oparzeniach, itp.
  • w naturze nie występuje coś takiego jak masło waniliowe, jest to po prostu produkt, w skład którego wchodzi olej słonecznikowy, olej uwodorniony i olejek eteryczny waniliowy. Kupuję w sklepie zrobsobiekrem.pl, i uwielbiam ten dyskretny zapach wanilii, który nadaje to masło mojemu kremowi. Owszem, mogłabym dodać do gotowego kremu olejku waniliowego, ale tu jeszcze chodzi o to, że to masło poprawia wchłanialność kremu. I owszem, w skład owego masła waniliowego wchodzi tłuszcz trans, okrzyknięty jako niezdrowy, ale nie dajmy się zwariować – masło waniliowe to tylko 7% receptury, a poza tym przypominam, że tłuszcze trans występują w naturalnych tłuszczach zwierzęcych w ilości od 3 do 5 %.
  • pamiętaj o rękodzielniczym bhp: zdezynfekuj naczynia, dłonie, blat roboczy, docelowy pojemnik na krem.

krem do rąk receptura

Sposób wykonania.

Odważ i rozpuść składniki obu faz w gorącej kąpieli wodnej w osobnych naczyniach, gdy wszystko dokładnie się rozpuści wlej powoli składniki fazy olejowej do wodnej, cały czas mieszając aż do ostygnięcia kremu. W celu przyspieszenia tego procesu możesz naczynie, w którym mieszasz krem, wstawić do zimnej kąpieli wodnej. Gdy krem będzie miał temperaturę pokojową dodaj składniki fazy dodatków, wymieszaj.