Wg każdej filozofii Dalekiego Wschodu życie napędzane jest przez siłę życiową, pierwotną energię Wszechświata, ożywiająca zarówno umysł jak i ciało, które bez niej byłoby jedynie kupą mięsa i kości. Owo tchnienie życia np. w Chinach zwane jest qi, w Japonii – ki (stąd reiki), a w Indiach określane jest jako prana.
Skąd bierze się prana?
Nośnikiem prany jest oddech – pobieramy ją wraz z każdym oddechem. Bez oddechu nie ma w ciele prany, i nie ma życia. Prana wędruje po naszym ciele kanałami fizycznymi oraz bardziej subtelnymi kanałami energetycznymi. Kanały fizyczne przepływu prany są umiejscowione w ciele fizycznym i są to układy typu układ oddechowy, krwionośny, limfatyczny, nerwowy. Natomiast kanały energetyczne (tzw. nadis) funkcjonują na poziome tzw. ciała subtelnego, na które to ciało składają się wrażenia wytworzone przez nasz umysł i zmysły. Trzy główne kanały energetyczne biegną wzdłuż kręgosłupa (suszumna – wzdłuż rdzenia, ida, pingala – wzdłuż prostownika kręgosłupa), a pozostałe oplatają całe ciało. Jest jeszcze jeden dodatkowy kanał przepływu prany – kanał czitta nadi, czyli kanał, którym płyną myśli; związany jest on z tzw. ciałem przyczynowym będącym sferą duszy.
Prana, przemieszczając się tymi wszystkimi kanałami jest wszędzie w nas, oplata całość naszego Ja, funkcjonuje we wszystkich jego aspektach – zarówno na poziomie cielesnym, jak i mentalnym, psychologicznym i duchowym, spajając wszytko to w jedną całość. A w dodatku łącząc nas z Wszechświatem, wszak to energia płynąca stamtąd.
Punkty marma
Na styku lub skrzyżowaniu kanałów przepływu prany, zarówno kanałów fizycznych jak i kanałów energetycznych, usytuowane są tzw. punkty marma. Są to newralgiczne miejsca, wrażliwe na dotyk, ponieważ w tych miejscach krzyżują się naczynia krwionośne, nerwy, więzadła, mięśnie lub stykają się ze sobą kości. Takich punktów mamy na ciele 107, a siedem pośród nich ma wyjątkowe znaczenie – to te punkty marma, które pokrywają się z czakrami – centrami energetycznymi.
Punkty marma zostały odkryte przez… wojowników 🙂 Atakowanie wrażliwych punktów marma na ciele przeciwnika było jedną z metod walki stosowaną przez adeptów starożytnej hinduskiej sztuki walki Kalaripayattu, notabene bardzo widowiskowej, ale też i bardzo wymagającej. Mordercze treningi kończą się zawsze, jak to w Indiach, masażem, ale ten hinduski masaż sportowy jest dość oryginalny – jest to masaż stopami, bo dłońmi trudno dobrze wymasować zbite mięśnie sportowca. Ale to tak zupełnie na marginesie 🙂
Marma chikitsa – terapia punktów marma
Z czasem zaczęto punkty marma wykorzystywać w celach leczniczych, a terapia ta nazywa się marma chikitsa. Polega ona na stymulacji punktów marma poprzez dotyk/uciski/masaż, przy użyciu określonych olejów ziołowych, olejków eterycznych, a czasem również minerałów (kamieni szlachetnych/półszlachetnych) lub poprzez terapię ciepłem. Wybrane punkty marma uciska się również podczas abhyanga (masaż ajurwedyjski). W ten sposób “udrażnia się” kanały przepływu prany, usuwa wszelkie blokady utrudniające jej przepływ, albo kieruje energię prana w określone miejsca ciała w celu usunięcia bloków, bólu, stanów chorobowych.
Czy to działa? Popatrz na ten filmik, na którym jeden ze współczesnych wojowników kalaripayattu poprzez uciski odpowiednich punktów marma doprowadza koguta do utraty przytomności:
A tu podobny numer, tym razem z kozą, ale polecam wyłączyć dźwięk, gdyż koza drze pyska niemiłosiernie 🙂
W taki właśnie sposób w starożytnych Indiach chirurdzy znieczulali pacjentów przed operacją. Tak, w Indiach wykonywano zaawansowane operacje chirurgiczne w czasach, gdy w Europie nasi przodkowie dopiero zaczynali schodzić z drzewa 😉 kompendium ajurwedyjskiej wiedzy medycznej, zwłaszcza chirurgicznej, pochodzącym z tamtych starożytnych czasów jest traktat Suśruta-saṃhitā, powstały najprawdopodobniej mniej więcej tysiąc lat przed naszą erą. Traktat ten szeroko opisuje punkty marma.
Ja również stosuję uciski punktów marma podczas abhyanga (masaż ajurwedyjski), co prawda nie potrafię znieczulić tak jak panowie na filmikach 😉 ale wyraźnie wyczuwam problemy z przepływem prany – jeśli takowe są. Szczerze mówiąc to nie tyle kwestia umiejętności czy wprawy, ale koncentracji i uważności. I otwarcia się na pewne doświadczenia, otwarcia jakiejś klapki w głowie, o czym już pisałam. A wiedza, gdzie, w których miejscach ciała usytuowane są punkty marma, jest dość łatwo dostępna, np. można pogooglować 🙂 polecam dwie książki, niestety anglojęzyczne, po polsku nie ma nic na ten temat: dr Vasant Lad “Marma points of Ayurveda” oraz dr David Frawley i dr Subhash Ranade “Ayurveda and marma therapy”. Oczywiście na blogu postaram się omówić jeśli nie wszystkie to przynajmniej te najważniejsze punkty marma, zrobię to partiami, żeby w osobach ewentualnie zainteresowanych tematem nie zabić entuzjazmu zbyt dużą dawką wiedzy na raz 😉 zatem na dniach punkty marma na twarzy, a później sukcesywnie głowa, szyja, klatka piersiowa, brzuch, plecy, pośladki, ręce, dłonie, nogi, stopy…
Dziękuję za artykuł z wprowadzeniem. Temat punktów jest bardzo interesujący, w Sulisławiu i we Wrocławiu był wykład na ten temat prowadzony przez chirurga dr. Josi.
Pozdrawiam serdecznie!
Tak, punkty marma są fascynujące i przy tym jest to taki rodzaj terapii, który wszyscy możemy stosować samodzielnie w domu. Dziękuję za linki i pozdrawiam!
Dostępna jest rownież książka Dr.Joshi
Terapia Marma / Sulisław 2017
Swoją drogą fantastyczny człowiek i lekarz
dziękuję, tak – wiem, prowadzi kursy marma chikitsa w Pałacu Sulisław…