fbpx

Rano w zasadzie zanim wstaniesz z łóżka, już czujesz się zmęczona. W weekendy możesz pospać dłużej, ale i tak ledwie zwlekasz się z łóżka.

Albo… do południa jakoś w miarę funkcjonujesz, a po południu masz totalny zjazd, musisz ratować się kawą. A wieczorem padasz na twarz ze zmęczenia i koło godziny 22 dosłownie „odpadasz”, mimo, że chciałabyś jeszcze coś zrobić, np. po prostu poczytać.

Bywa, że czynności, które wcześniej nie sprawiały ci trudności, teraz urastają do rangi problemu, i masz poczucie przytłoczenia nadmiarem obowiązków. A to, co kiedyś sprawiało ci przyjemność, stało się nużące.

Coś podcina ci energię życiową, a tym samym radość życia. Masz wrażenie, że funkcjonujesz w trybie minimum, w trybie przetrwania…

Generalnie energię zyskujemy dzięki jedzeniu, prawda? Zatem najbardziej prozaiczną przyczyną braku energii wydawałoby się, że jest niezdrowe jedzenie. Owszem, fast foody zapijane colą, konserwy, gotowe produkty, które wystarczy podgrzać w mikrofalówce lub zalać wrzątkiem, itp. wiadomo, że zdrowe nie są. Ale nie o tym chciałabym. Raczej omówmy sytuację, gdy odżywiasz się rzeczywiście dobrze – jadasz sporo warzyw, ograniczasz gluten, nabiał, mięso, nawet kawę odstawiłaś… I mimo tego, że tak zdrowo jadasz i „dobrze się prowadzisz”, ośmielam się postawić tezę, że możesz być… niedożywiona. A winą za to można obarczyć wadliwy metabolizm. Czyli – że coś jest nie do końca dobrze u Ciebie z trawieniem pokarmów i przyswajaniem składników odżywczych. Energia jest efektem przemian metabolicznych na poziomie komórkowym, i wiele ma to wspólnego z hormonami tarczycy, które są czymś w rodzaju „włączników” uruchamiających procesy metaboliczne w komórkach. Więcej o tym pisałam w darmowym e-booku o niedoczynności tarczycy, do pobrania tutaj. Ale problem może też zacząć się wcześniej – może tkwić po prostu w wadliwie funkcjonującym układzie pokarmowym – być może żołądek nie rozdrabnia jak należy, albo jelita nie przyswajają tak sprawnie jak powinny. Co skutkuje niedoborami składników odżywczych i energii.

Gdzie jeszcze mogą być przecieki energetyczne? Mózg jest energożerny – zajmuje zaledwie kilka procent masy ciała ( zależności od wieku, przeciętnie 2%), a zużywa 20% energii (a u dzieci dwukrotnie więcej). Ciągłe rozkminy, planowanie, analizowanie, natłok myśli, multitasking, ogrom bodźców – to najbardziej drenuje mózg, oprócz jego normalnych funkcji. A skąd mózg czerpie energię? Przede wszystkim z glukozy. Jest bardzo wrażliwy na jej niedobory, na wahania jej poziomu we krwi (np. spowodowane dietą obfitującą w węglowodany), albo na niewłaściwe gospodarowanie glukozą przez organizm, spowodowane cukrzycą lub insulinoopornością. Niestety, glukozy nie można zastąpić fruktozą, która jest powszechnie obecna w przetworzonych produktach oraz w owocach.

Bardzo dużo energii zużywa też ciało, które jest nieustannie bombardowane hormonami stresu, pozostaje w ciągłym napięciu i w trybie ciągłej gotowości do walki lub ucieczki. W tym trybie mięśnie się napinają, wyostrza się wzrok, wzrasta ciśnienie krwi i inne parametry organizmu, które mają go mobilizować w sytuacji zagrożenia. Jednocześnie organizm ogranicza – jako zbędny wydatek energetyczny – funkcjonowanie tych układów, które nie są niezbędne w sytuacji takiej mobilizacji, czyli przede wszystkim układ rozrodczy (stąd niskie libido i problemy z miesiączkowaniem) oraz układ pokarmowy (sic!).

Bardzo dużo energii organizm zużywa również wtedy, gdy staramy się tłumić jakieś emocje lub wypierać ze świadomości jakieś trudne dla nas zdarzenia i doświadczenia.

Co więcej – Twój organizm naturalnie dąży do stanu równowagi (homeostazy) i będzie nakłaniać Cię do zaspokajania określonego rodzaju potrzeb w celu osiągnięcia tego stanu. Jeżeli za tym nie podążasz, przypomina to pływanie w rzece pod prąd, które jest bardzo wyczerpujące…