fbpx

Coca – cola to nie jest napój kojarzony ze zdrowiem i urodą 🙂 nie pijam, nie używam w kosmetykach – chociaż przyznam, że kiedyś taka szalona myśl przyszła mi do głowy, co by było gdyby… tak w ramach eksperymentu.. ale się nie odważyłam 🙂  Ale skłonna jestem raz na czas jakiś kupić butelkę, po czym wylać jej zawartość do kanalizacji 🙂  a to dlatego, aby zademonstrować moje poparcie dla tych działań koncernu Coca-Cola Company, które mi się podobają. Chodzi o projekt Coke Studio. To program muzyczny emitowany przez telewizję pakistańską, który prezentuje zawieszoną gdzieś między Wschodem i Zachodem fuzję muzyki hindustańskiej – tradycyjnej na subkontynencie indyjskim, i współczesnej, inspirowanej zachodnimi trendami. Słyszymy zatem sitar i gitary – klasyczną i elektryczna, perkusję i tabla, fortepian i harmonium (fisharmonia z miechem), skrzypce i sarangi, flety typu ney, bansuri lub sama nie wiem jakie 🙂 i śpiew… ten folkowy – niezwykły, emocjonalny, ekspresyjny, oraz pop, rock, hip-hop – lekki, łatwy i przyjemny 🙂 jest też jazz, a nawet swing 🙂



W tym telewizyjnym show występują pakistańscy muzycy – zarówno znani i uznani, jak choćby Abida Parveen (aktualnie najsłynniejsza pieśniarka qawwali, które generalnie jest domeną mężczyzn) oraz wschodzące gwiazdy młodego pokolenia. Powstają zupełnie nowe aranżacje – stare ludowe pieśni nabierają nowego brzmienia, a tradycyjne instrumenty wykorzystuje się w inny sposób – w strukturach harmonicznych i rytmicznych typowych dla muzyki Zachodu. Więc z jednej strony wtłacza się muzykę tradycyjną w pewne ramy, ale z drugiej – przydaje się jej nowej głębi, i – poprzez użycie zachodnich instrumentów – podkreśla się to, co w niej jest najcenniejsze – emocje, fun, radość śpiewania i muzykowania. Tym bardziej, że to muzyka grana na żywo, a nie nagrywana w sterylnych studyjnych warunkach. A z trzeciej strony – w takiej oprawie tradycyjna muzyka z tamtej części świata staje się dużo bardziej przystępna i łatwiejsza w odbiorze dla niewprawnego europejskiego ucha 🙂

 

Efekt jest naprawdę niezwykły – słucha się tego bardzo dobrze. I w dodatku bezpłatnie – na Youtube, Soundcloud oraz w serwisach groszowo płatnych typu Spotify.

Pomysł pakistańskiego Coke Studio podchwyciła telewizja hinduska, jest więc Coke Studio w wersji indyjskiej, taka jakby alternatywa dla piosenek z Bollywood.  Jednak – jak to w Indiach 😉 – te hinduskie piosenki przeważnie nie są dostępne za darmo 🙂 prawa do nich ma wytwórnia Sony Music.
Pojawiła się również wersja afrykańska Coke Studio. Zatem – pomysł dobry, i chwytliwy.

Z ciekawostek… dla porównania tradycyjna suficka pieśń Allah Hoo w interpretacji legendarnego, nieżyjącego już śpiewaka qawwali Nusrata Fateha Ali Khana oraz w wersji zagranej w ramach Coke Studio India:

 

 

 

Muzyka i taniec mają na Wschodzie specjalne znaczenie. Albo jest zakazana, bo jest grzechem – wg islamu ortodoksyjnego, albo jest podstawową formą modlitwy i ekspresją religijności – np. u sufich. Towarzysząca temu ekstaza, swoisty trans – jak pisze William Dalrymple w „Dziewięć żywotów. Na tropie świętości we współczesnych Indiach” – to zawór bezpieczeństwa, dający upust emocjom i  napięciom, oczyszczający, uzdrawiający duszę i ciało. Po europejsku możemy to nazwać tańcem intuicyjnym, pierwotną potrzebą uzewnętrznienia emocji przez ciało. Bardzo dobrze widać to w sufickim dhammalu:

albo u wirujących tureckich derwiszów.

Zresztą, co ja tu będę… plecam film dokumentalny o muzyce sufich William Dalrymple, który świetnie uchwycił koncept, klimat, ideę, rolę tańca i muzyki wschodniej:

 

Muzyka Wschodu może być też intelektualna – śpiew czy gra na instrumencie mają być formą medytacji, oczyszczenia umysłu, przestrojenia na inny poziom świadomości, aż po osiągnięcie hmm… nirwany.

 

A z mojego punktu widzenia muzyka dla umysłu jest tym, czym pasta z drzewa sandałowego dla ciała 😉 obie z powodzeniem stosuję 🙂