Nie będę się tu rozpisywać, jak to jest ważne. Bo to raczej oczywiste, że każda z nas chce, aby jej układ rozrodczy funkcjonował prawidłowo, bez jakichkolwiek zaburzeń, infekcji i chorób. Aby nie był źródłem problemów zdrowotnych, które odbierają komfort życia, w tym czerpanie przyjemności z seksu.
Chciałabym krótko napisać ci co ja robię na co dzień, aby uniknąć potencjalnych kłopotów ginekologicznych.
Podstawa to zrównoważony styl życia, w tym zdrowe odżywianie się – cały mój blog jest o tym 🙂
Równie ważne jest dla mnie bieżące dbanie o higienę okolic intymnych.
Nie używam podpasek i tamponów produkowanych z syntetycznych materiałów, z syntetycznymi zapachami, bielonych chlorem. O szkodliwości procesu wybielania chlorem produktów higienicznych dla kobiet pisałam w tekście “Krew nas zalewa” W ogóle do tego artykułu powinnam zrobić jakieś uzupełnienie. Uświadomiłam sobie bowiem ostatnio, że państwo polskie zarabia na menstruacji. Produkty do higieny menstruacyjnej obciążone są bowiem podatkiem VAT. Na podpaski, tampony i majtki menstruacyjne VAT to 5%, a na kubeczki menstruacyjne – aż 23%. W mógłby wynosić 0%… No ale wracając do tematu… Zamiast syntetycznych podpasek używam bawełnianych, które są oczywiście droższe, ale nie powodują u mnie żadnego dyskomfortu.
Nie używam na co dzień żadnych wkładek. Wbrew temu, co mówią ich producenci, nie są nam potrzebne, a wręcz mogą powodować upławy i infekcje intymne. Szeroko na ten temat mówią ginekolodzy. W mediach społecznościowych na przykład dr Agnieszka Nalewczyńska i dr Nicole Sochacki-Wójcicka (znana szerzej jako Mama Ginekolog). Świetnie opisała to również Aga Szuścik w książce “GinekoLOGICZNIE. Poradnik napisany przez pacjentkę, sprawdzony przez lekarki, lekarzy i nie tylko” Zresztą, książka jest rewelacyjna! Bardzo bardzo ją polecam.
Nie noszę majtek z syntetycznych materiałów. “Seksi-pleksi” koronki zostawiam na wyjątkowe okazje 😉 Na co dzień wybieram bieliznę bawełnianą. Jest przewiewna, i nie sprawia, że w okolicach intymnych robi się “mikroklimacik” idealny dla rozwoju bakterii i grzybów.
Do minimum ograniczam używanie kosmetyków do higieny intymnej. I bardzo rozważnie wybieram.
Przede wszystkim unikam takich, które mają intensywny syntetyczny zapach. Generalnie, ze względu na specyfikę tych okolic ciała, płyny myjące mają kwaśny odczyn, czyli ph poniżej 7. A to dlatego, że bakterie, które mogłyby namieszać, nie lubią kwaśnego środowiska. Taki płyn, bez dodatku zapachu, będzie pachniał właśnie lekko kwaśno, czyli niezbyt przyjemnie, dlatego producenci ten zapach maskują dodatkiem sztucznych zapachów. A te mogą podrażniać.
Płyny myjące powinny się pienić jak najmniej. Im bardziej się pienią, tym więcej mają detergentów, w dodatku tych mocno działających i naruszających równowagę skóry. To zresztą dotyczy wszystkich kosmetyków myjących, ale tych do higieny intymnej powinny dotyczyć szczególnie. A, no i nigdy przenigdy nie myję pochwy, czyli nie myję wnętrza okolic intymnych. Pochwa oczyszcza się sama, więc jej w tym nie przeszkadzam.
A przede wszystkim płynów do higieny intymnej używam bardzo oszczędnie, w minimalnych ilościach.
A jeżeli chodzi o nawilżanie skóry okolic intymnych – robię to tylko po depilacji. Nie robię tego na co dzień. Używam żelu aloesowego i jakiegoś oleju, np. migdałowego, sezamowego lub kokosowego.
No i widzisz, jak niewiele trzeba, aby zapewnić ciału komfort i zapobiec podrażnieniom lub infekcjom okolic intymnych. Minimum uważności, trochę zdrowego rozsądku, odrobina wiedzy i ciało odwdzięcza się dobrym samopoczuciem 🙂
A jeśli już używasz płynów, to jakie?
Jak sobie radzisz z infekcjami pochwy?
używam tylko i wyłącznie Facelle z Rossmana, ten bez zapachu. W zasadzie w ogóle do mycia całego ciała go używam. Nigdy nie miałam infekcji pochwy. Ale to dobry temat na kolejny tekst na blogu 🙂
A jak Ajurweda spogląda na infekcje pochwy i jakie są na to remedia?
tak jak napisałam w poprzednim komentarzu – to jest temat na kolejny tekst 🙂
Bardzo czekam na temat dotyczący infekcji intymnych 🙏🤩
będzie wkrótce 🙂
Bardzo ważna jest zbilansowana dieta 🙂 i unikanie stresów, choć to mega trudne
Unikać się nie da, ale można popracować nad reakcją 🙂