Czym są owe tajemniczo brzmiące ksenoestrogeny i jaki wpływ mają na Twój układ hormonalny?
Ksenoestrogeny to związki chemiczne, które działają podobnie jak nasz ludzki estrogen. Są dość w naszym otoczeniu powszechne – znajdują się między innymi w kosmetykach, plastikach do przechowywania żywności, farbach, lakierach, pestycydach nagminnie stosowanych w rolnictwie – a zatem przenikają do gleby, wody i żywności.
Jak działają ksenoestrogeny?
Ksenoestrogeny to związki/substancje chemiczne, które składem lub działaniem przypominają kobiecy hormon płciowy – estrogen.
Mogą wchodzić w miejsce estrogenów dwojako: albo blokować w komórkach receptory estrogenowe uniemożliwiając czy hamując jakąś akcję/reakcję organizmu, albo aktywować te receptory, aktywując/wymuszając tym samym określoną reakcję organizmu.
Mogą mieć również wpływ na samą produkcję hormonów płciowych lub ich metabolizowanie (usuwanie zbędnego estrogenu do jelit i stamtąd na zewnątrz).
Do ksenoestrogenów zaliczamy:
- tabletki antykoncepcyjne – zawierające syntetyczny estrogen
- fitoestrogeny – związki chemiczne pochodzenia roślinnego, o których już kilkakrotnie wspominałam. Szczególnie obfite w fitoestrogeny są soja, len, shatavari, lukrecja, chmiel, koniczyna czerwona
- ksenoestrogeny syntetyczne, np. pestycydy używane powszechnie w rolnictwie, składniki tworzyw sztucznych (zwłaszcza bisfenol A, który znajdziemy w plastikowych pojemnikach do przechowywania żywności). Są one również w detergentach, materiałach kompozytowych wykorzystywanych w stomatologii, farbach, lakierach i… w kosmetykach, o czym za chwilę
- metaloestrogeny – metale takie jak kadm, miedź, kobalt, nikiel, ołów, rtęć, cyna, chrom, arsen, glin. Pod kątem działania estrogennego najlepiej zbadanym spośród tych metali jest kadm. Uwalniany jest on do środowiska naturalnego ze źródeł przemysłowych (górnictwo, hutnictwo, galwanizacja), wykorzystuje się go do produkcji baterii, barwników, tworzyw sztucznych. Spore ilości kadmu znajdują się w… dymie tytoniowym.
Zważ, że pośród metaloestrogenów wymieniona jest miedź.
Dlatego pod znakiem zapytania pozostawiam używanie naczyń miedzianych do picia, ostatnio tak modne i lansowane jako ajurwedyjskie. Podchodziłabym do takich praktyk z dużą ostrożnością, i najpierw upewniłabym się, że rzeczywiście jest to dla mnie wskazane i bezpieczne. A wiesz, szczerze mówiąc od osób, u których uczyłam się Ajurwedy, nie słyszałam ani razu o takich praktykach picia z naczyń miedzianych 😉
Ksenoestrogeny w kosmetykach
Zapewne wiesz, że skóra to narząd o wysokim stopniu przenikalności – to co na nią nałożymy, przeniknie wgłąb organizmu, trafi do naczyń włosowatych, a stamtąd do krwioobiegu i rozejdzie się po całym ciele. Warto, aby to były substancje, które nie będą działały na naszą niekorzyść. Niestety, część składników kosmetyków drogeryjnych nie tylko jest ogólnie toksyczna, ale może wprost wpływać na nasze kobiece hormony.
Spośród wszystkich składników kosmetyków szczególnie intensywne działanie estrogenowe mają parabeny. Używane są jako środki konserwujące, na szczęście coraz rzadziej, bo producenci kosmetyków zorientowali się w czym rzecz.
Równie niekorzystne pod tym względem są filtry UV. I nie łudź się, że pozostają one na skórze. Niestety, badania naukowe wyraźnie wskazują, że wchłaniają się przez skórę i krążą po organizmie, udając estrogen.
No i są jeszcze ftalany, stosowane np. w tuszach do rzęs, pomadkach, lakierach do paznokci, produktach do stylizacji włosów, perfumach. Na szczęście, podobnie jak parabeny, używane coraz rzadziej.
Na tapetę warto również wziąć antyperspiranty i stosowane w nich związki glinu, które mają za zadanie blokować ujście gruczołów potowych, uniemożliwiając wydostanie się potu na powierzchnię skóry. Glin, jak wspomniałam wyżej, nie pozostaje obojętny dla receptorów estrogenowych.
Aaaa i jeszcze triclosan – składnik np. antyperspirantów i antybakteryjnych żeli do mycia…
Przemysł kosmetyczny twierdzi, że wszystko w kosmetykach jest w stężeniach dopuszczalnych, bezpiecznych. Ale… ile kosmetyków dziennie używasz? Mam tu na myśli nie tylko pielęgnacyjne, ale również te do makijażu. Nikt nie informuje, ile maksymalnie możesz nałożyć danego kosmetyku na skórę, aby było bezpiecznie dla Twojego układu hormonalnego. A przecież również eksponujesz swoją skórę i swój organizm na inne źródła ksenoestrogenów.
Weź też pod uwagę to, że to co nałożysz na skórę dostaje się do krwioobiegu bezpośrednio, z pominięciem wątroby, która mogłaby oszacować, czy to jest toksyna i jakoś to rozbroić.
Szczególnie powinnaś na to wszystko zwrócić uwagę, gdy masz problem z tzw. dominacją estrogenową – nadmiar estrogenu lub niewłaściwą proporcję estrogenu (zwłaszcza estradiolu) do progesteronu. Pisałam o tym więcej w tekście o shatavari
Zmartwiłam się ta wzmianka o naczyniach miedzianych. Sama je nabyłam uznając ze to będzie świetny sposób na zaprzestawanie kupowania wody w plastikowych butelkach. Jaka wode pic w takim razie?
po prostu przegotowaną ciepłą wodę z kranu 🙂 często używam zwykłych termosów stalowych, gotuję w zwykłym czajniku na kuchni… Hmm, jest jakaś zalecana dawka dzienna miedzi i może nie masz niedoborów, a wręcz przeciwnie… Być może warto to sprawdzić? Znasz podejście Ajurwedy – nie wszystko jest ok dla każdego 🙂
Ewo! Zawsze czekam na poniedziałki, żeby przy porannej wodzie przeczytać newsletter. Jest on jednym z najbardziej merytorycznych o ajurwedzie, jakie znam. Bez lania wody, oczywistych oczywistości – garść rzetelnych i przydatnych informacji. Dziękuję Ci.
Dzięki Gosiu, niezmiernie mi miło. Uściski! :-*
Dziękuję za świetne merytoryczne newslettery! Bardzo wartościowe informacje, zmartwiły mnie filtry UV na liście…
Myślę, że to zależy od tego, w jakiej sytuacji jest teraz Twój organizm. Podejdź do tego zdroworozsądkowo. Jeśli jest ok, poziom hormonów kobiecych ok, nie masz żadnych niepokojących objawów to nie ma co się fiksować. Sytuacja się zmienią, gdy rzeczywiście mas, jakieś objawy rozchwiania układu hormonalnego, wtedy warto się tremu przyjrzeć i wyeliminować co się da. Z drugiej strony sama eliminacja może nie wystarczyć, być może należałoby wesprzeć się dodatkowo mądrą dietą czy ziołami. Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję za te ostatnie wpisy, bardzo interesujące. Mam jeden kubek miedziany, ale go nie używam. Kupiłam, ale jakoś nie byłam przekonana:-) Mam pytanie odnośnie trądziku hormonalnego. Jestem po in vitro, które miałam w czerwcu 1 raz. Od tamtego czasu trądzik hormonalny mnie nie opuszcza, tragedia. Całe czoło w wągrach i skronie, oprócz tego cały czas ropne wykwity na całej twarzy (wagry też wszędzie ale kiedyś to był nos i broda, teraz cała twarz). Minęło już kilka miesięcy a ja dalej nie mogę się uregulować po tej stymulacji. Co mogłabyś mi polecić? Znalazłam już zioła na trądzik i myślę, żeby zacząć stosować. Gotu kola, rdest ptasi i kilka innych. Pozdrawiam
Coś się namieszało w hormonach, objawy wskazują na dominację estrogenową, w takim przypadku przyjrzałabym się wątrobie, zerknij do tego mojego tekstu: https://ewaszydlowska.pl/watroba-a-hormony/ należaloby też zaopiekować się jelitami
Bardzo ciekawy artykuł 🙂 bardzo dziękuję 🙂
Pani Ewo czy dominacja estrogenowa to zaburzenie kaphy, czy vaty?
pozdrawiam serdecznie
Bożena 🙂
Wszystkie trzy dosze zazwyczaj wtedy są zaburzone 🙂 estrogen jest kaphowy z natury, ale układem hormonalnym zarządza vata (przepływ), jednakże przy dominacji estrigebowej jest widoczny stan zapalny (obciążona wątroba, a więc pitta)
Bardzo dziękuję za odpowiedź, czyli najpierw trzeba zacząć od wątroby- super, bardzo mi to rozjaśniło moją sytuację. Pozdrawiam cieplutko ?
Dziekuję , cenne. Kolejny przykład, aby nie iść jak owca. Najczęściej wychodzi na to, że niekoniecznie trzeba coś cobie w odżywianiu dodać (np. magiczna woda z miedzianego naczynia), a raczej najpierw warto z czegoś raczej niezdrowego zrezygnować…
Och, bardzo w punkt! dziękuję za Twój komentarz
Dzień dobry Pani Ewo, jak chronić skórę przed słońcem, kiedy jest się na wakacjach i spędza się dzień na plaży? Chodzi mi tu o kosmetyki i filtry, pomijając ochronę typu parasol i unikanie słońca. Czy lepiej nie stosować filtrów w ogóle? A może te mineralne? Czy też np. olejek sezamowy który ma niski spf? Ale wtedy słońce będzie bardziej palić. Nie wiem jak się zabezpieczyć na wypadek, kiedy już będę na plaży i słońce będzie mi towarzyszyć przez dłuższy czas.
oj, to jest coś, nad czym się długo zastanawiałam, i to na różne sposoby. Bo czy aby to nie przesadzone z tym słońcem, nasze mamy i babcie jakoś niespecjalnie używały kremów z filtrem 😉 A z drugiej strony – mam w pamięci reakcję mojej skóry na słońce latem w Turcji. Z trzeciej strony – skóra to nasza druga wątroba i im bardziej skóra jest wrażliwa tym bardziej trzeba przyjrzeć się wątrobie. Kontrowersja dotycząca tych kremów z filtrem – nie udało mi się ostatecznie ustalić i zaczerpnąć z wiarygodnego źródła, czy filtry zostają na skórze, czy przenikają przez skórę do krwioobiegu? Jedne źródła podają, że tak, a inne – wręcz przeciwnie. Faktycznie oleje mają niski faktor i nie stanowią zabezpieczenia na plaży w intensywnym słońcu. Zastanawiałam się nad maścią cynkową, ale w zeszłym roku zabrakło mi czasu na eksperymenty – lato się skończyło 😉 może w tym roku spróbuję 😉 poszukałabym także u producentów kosmetyków naturalnych, zazwyczaj są z filtrami mineralnymi, ale to trzeba po prostu przetestować na własnej skórze – czy wystarczy i na ile wystarczy…