fbpx

Shatavari to jedno z najpopularniejszych ajurwedyjskich ziół w Polsce. Polecana jest kobietom przy problemach związanych z układem rozrodczym; zresztą sugeruje to sanskrycka nazwa tej rośliny – “ta, która posiada stu mężów”. Teoretycznie jest zatem afrodyzjakiem, podnosi libido, poprawia płodność, balansuje kobiece hormony i cykl menstruacyjny. W praktyce jednak okazuje się, że nie jest uniwersalnym ziołem, które mogą brać wszystkie kobiety. Czasem wręcz może szkodzić…

Shatavari (Asparagus racemosus) czyli szparag groniasty/dziki, to roślina występująca w Indiach, zwłaszcza na północy, w Himalajach oraz w Australii. Jak nazwa wskazuje jest krewnym szparaga jadalnego. Do celów leczniczych używamy korzenia shatavari.

shatavari

Zalety shatavari:

  • mówiąc po ajurwedyjsku – vatapittashamak, czyli balansuje doszę vata i pitta, podnosi jedna doszę kapha
  • wpływa korzystnie na hormony kobiece i układ rozrodczy – o czym za chwilę
  • działa korzystnie gdy mamy zakwaszony organizm – czyli nadmiar ognia (doszy pitta) – objawiające się zgagą, nadkwasotą, biegunką, niestrawnością, można go stosować przy chorobe wrzodowej żołądka i dwunastnicy, hemoroidach
  • tonizuje serce i układ krwionośny, stosowane jest też przy różnego rodzaju krwawieniach
  • wpływa dobrze na wzrok
  • działa diuretycznie – więc korzystne jest dla pęcherza i dróg moczowych
  • wzmacnia system nerwowy, poprawia pamięć i koncentrację, wskazane przy łagodnych stanach depresyjnych
  • wspiera układ odpornościowy

Jak shatavari wpływa na układ rozrodczy?

  • działa tonizująco na macicę
  • polecane jest przy zaburzeniach miesiączkowania takich jak bolesne miesiączki (działa rozkurczowo na macicę) i obfite miesiączki ale także gdy są one skąpe
  • reguluje cykl menstruacyjny – sprawia, że staje się on bardziej regularny
  • poprawia laktację u kobiet karmiących piersią, zarówno mama jak i dziecko są lepiej odżywione
  • przynosi ulgę w uciążliwych objawach menopauzy oraz jej możliwych konsekwencjach takich jak problemy z sercem i osteoporoza

Brzmi to wszystko super, prawda?

Ale…

No właśnie, jest tu haczyk – jeden, ale dość istotny.

shatavari

Dlaczego shatavari może być niebezpieczne?

Shatavari działanie na układ rozrodczy zawdzięcza tzw. szatawarynom. Są to związki zakwalifikowane jako fitoestrogeny – substancje, które mają na organizm kobiety wpływ zbliżony do estrogenów.

Fitoestrogeny są adaptogenami – potrafią się dostosować do potrzeb organizmu, więc możemy je stosować dwojako. Zarówno wtedy gdy mamy niedobór estrogenów – co chyba oczywiste. Ale również będą działać dobrze, gdy mamy nadmiar estrogenów – wówczas będą wchodzić w miejsce naszego estrogenu.

Ale problem zaczyna się, gdy estrogeny nie są właściwie metabolizowane w ciele.

Specyfika estrogenów jest taka, że są nam potrzebne głównie w pierwszej fazie cyklu menstruacyjnego, w drugiej fazie są zbędne i powinny zostać zmetabolizowane – usunięte z ciała na zewnątrz. Dzieje się to za pośrednictwem wątroby – przez nią estrogeny trafiają do jelit i zostają wydalone. Jeżeli coś dzieje się z wątrobą – w jakiś sposób jest ona niewydolna, zbyt obciążona przerabianiem toksyn – estrogen zaczyna nam się kumulować w organizmie. I zaczyna robić zamieszanie. Pojawiają się objawy PMS typu rzucanie się na słodycze, nadwrażliwe piersi (biustonosz wydaje się wtedy torturą), wkurw na przemian z płaczliwością i rozklejaniem się z byle powodu, wysypy na twarzy (trądzik hormonalny) lub obrzęki i zatrzymania wody. Kumulacja estrogenu oczywiście nie pozostaje bez wpływu na pozostałe hormony, zwłaszcza na progesteron – po prostu go tłamsi. Jest to tzw. dominacja estrogenowa. W dłuższej perspektywie czasu prowadzi to do cyst na jajnikach, torbieli w piersiach, guzków na tarczycy, endometriozy oraz do niektórych nowotworów. Bowiem estrogeny są hormonami kapha z natury, czyli budulcowymi, powodują różnego rodzaju przyrosty w ciele.

Zanim więc zdecydujesz się brać shatavari, upewnij się, że Twoja wątroba w miarę dobrze funkcjonuje. Co prawda shatavari jest jednocześnie ziołem odkwaszającym, więc wspiera wątrobę. Ale przy dominacji estrogenowej polecałabym raczej sięgnąć po inne zioła poprawiające stan wątroby, a jednocześnie nie oddziałujące tak silnie i wprost na hormony. Oraz zadbać o wątrobę dietą. Możesz też rozważyć suplementowanie się shatavari tylko w pierwszej fazie cyklu menstruacyjnego. Ale tak czy siak polecam nie ryzykować, dopóki nie upewnisz się, że jest ono dla Ciebie odpowiednie.

Ja zaryzykowałam raz. I początkowo było super – pełniejsze piersi, uczucie większego spokoju (wręcz powiedziałabym, że miałam trochę “wyrąbane”), ładna gładka skóra, lśniące włosy… Na tydzień przed miesiączką piersi stały się mega tkliwe i wrażliwe, a na twarzy gigantyczny wysyp trądziku hormonalnego, a miesiączka – bolesna i ze skrzepami. Musiałam to odkręcać kolejne dwa miesiące, serio – nie było warto…