Nawet jeżeli jesteś już mocno zaawansowana w teorii i praktykowaniu Ajurwedy, czasem warto wrócić do podstaw, przypomnieć sobie to, co w gruncie rzeczy jest w tym wszystkim najistotniejsze.
A jeżeli dopiero zaczynasz zgłębiać Ajurwedę – ten tekst pomoże ci uniknąć pewnego rodzaju frustracji, która może się pojawić, gdy zaczynamy nadmiernie zagłębiać się w szczegóły i na nich koncentrować, bez spojrzenia szerzej i ogarnięcia wszystkiego z lotu ptaka.
I nie, nie będzie o doszach. Bo Ajurweda nie jest nauką o doszach, lecz nauką o życiu, wiedzą o życiu, o tym, jak żyć zdrowo, w równowadze.
Dosze natomiast są pewnego rodzaju metaforami, narzędziami służącymi do opisu zjawisk zachodzących w nas i w przyrodzie, ułatwiają ich dostrzeżenie oraz zrozumienie, czyli objęcie ich rozumem, umysłem. I gdy się temu przyjrzysz bliżej, okazuje się, że już to wszystko wiesz, że masz tę wiedzę w sobie. Ajurweda jest bowiem w gruncie rzeczy intuicyjna. Nie spadła nagle z nieba, nie została cudownie objawiona, nie przywieźli jej tajemniczy przybysze z kosmosu, itp. Opiera się na wieloletniej uważnej obserwacji człowieka i Natury, oraz relacji człowiek – Natura.
Na podstawie tej obserwacji Ajruweda mówi, że jesteś Naturą. Nie częścią Natury, ale Naturą. Aby lepiej to zrozumieć, wyobraź sobie, że wszystko jest oceanem, a Ty – kroplą w tym oceanie. Ocean składa się z poszczególnych kropli, a każda kropla jest jakby oceanem w miniaturze. Masz poczucie odrębności, ale jednocześnie jesteś częścią większej całości, ściśle z nią związaną. Zresztą zobacz, mawia się, że mamy jakąś naturę, czyli jakieś cechy, i myślę, że to nie jest przypadkowa zbieżność pojęć. Bycie sobą to bycie z Naturą.
A Natura fluktuuje nieustannie, ciągle się zmienia. I nie jest to tylko zmiana pór roku, czy dnia w noc, ale także zadziewa się ona z godziny na godzinę. Ajurweda naucza, że co 4 godziny w przyrodzie zmienia się dominująca energia (dosza). Wszystko to, co dzieje się w przyrodzie, wpływa na nas bezpośrednio. I powinniśmy się temu poddać – dostosować do warunków zewnętrznych swój styl życia. Np. odżywiać się sezonowo, chodzić spać i wstawać o odpowiednich porach. Jeżeli temu zaprzeczamy, zaprzeczamy sobie, oddalamy się od siebie. Na szczęście są to zmiany cykliczne, w pewnym rytmie, więc nic nas nie zaskoczy 🙂
I to jest jeden z filarów Ajurwedy.
Drugi filar to zasada “podobne wzmacnia podobne”. Otóż, co robisz, jeżeli zmarzniesz? cieplej się ubierasz, pijesz ciepłą herbatę, bierzesz gorącą kąpiel, itp. Czyli się rozgrzewasz. A co robisz gdy jest ci za ciepło? chronisz się od słońca w cieniu, otwierasz okno, włączasz klimatyzację. Czyli po prostu się schładzasz. Działa tu mechanizm termoregulacji, skłaniając nas do pewnych zachowań. Takich naturalnych mechanizmów autoregulacji mamy wiele. A wszystkie opierają się właśnie na zasadzie “podobne wzmacnia podobne” – czyli jeżeli zmarzniesz, a wypijesz szklankę zimnej wody z lodem, pogłębisz uczucie chłodu. Jeżeli jest ci gorąco i zjesz coś, co rozgrzewa, np. ostre chili con carne, jeszcze bardziej się rozgrzejesz. Będziesz odczuwać jeszcze większy dyskomfort, zamiast poczuć się lepiej. Balans osiągniesz działając przeciwieństwem tego, co chcesz zbalansować. I, tak jak wspomniałam, nie chodzi tu tylko o zimno – ciepło, ale również inne cechy i zjawiska, które w sobie obserwujesz, np. suchość w ciele (sucha skóra, spierzchnięte usta, zaparcia, itp.), uczucie ociężałości (Boże spraw, żeby mi się chciało tak bardzo jak mi się nie chce…), albo pobudzenia, rozedrgania.
Trzeci filar – samoobserwacja, uważność na siebie, bycie w kontakcie ze sobą. Bo skąd masz wiedzieć co robić, skoro nie wiesz co się z Tobą dzieje? Nie zwracasz w ogóle uwagi na sygnały, wskazówki i podpowiedzi płynące z Twojego organizmu?
To są podstawy Ajurwedy.
Sądzisz, że upraszczam? tak, celowo to robię, bo życie jest wystarczająco skomplikowane, i nie chcę, abyś napychała sobie głowę sanskrytem. Zanim zanurzysz się w szczegółach, poczuj, że to jest Twoje, że to wynika z głębi Ciebie, z Twoich naturalnych potrzeb, które być może zatraciłaś w pośpiechu, gdzieś po drodze. Poznając Ajurwedę tak naprawdę poznajesz siebie, uczysz się siebie na nowo. A że chcesz doczytywać o doszach? Super, ale niech to ci nie przysłania istoty, czy powiedzmy natury rzeczy i istnienia. Wiele moich klientek ma trudności z zapamiętaniem nawet nazw dosz. I to jest w porządku, nazwy i pojęcia możesz zastosować swoje osobiste, jak Tobie wygodniej. Chodzi o to, byś uchwyciła pewne mechanizmy i zasady, dostrzegła, jak bardzo one są częścią Ciebie i na nowo je przyjęła za swoje, jako coś, co jest dla Ciebie naturalne i intuicyjne.