Fragment rozmowy z klientką podczas masażu: – Czy wierzy Pani w leczenie dźwiękiem? – zapytałam. – Wierzę we wszystko co jest przyjemne.
I to mnie – mówiąc kolokwialnie – wzięło, wręcz zachwyciło. Jak już pisałam w tekście o minerałach, korzystanie z różnych dostępnych form terapii to nie powinna być kwestia wiary w skuteczność, ale chęć czerpania pełnymi garściami z tego, co daje nam Natura, w całym swoim bogactwie i imponującej różnorodności. Natomiast, dzięki słowom mojej klientki dotarło do mnie, że kluczem do skuteczności może być po prostu przyjemność 🙂 to tzw. oczywista oczywistość, i zapewne – jako zbyt oczywista – zwyczajnie mi umknęła 🙂
No dobrze, ale co z tą terapią dźwiękiem? co w zasadzie miałam na myśli?
Zacznijmy od początku, i to dosłownie – czyli od tego jak powstał Wszechświat. Na to pytanie można próbować odpowiadać z perspektywy naukowej, filozoficznej czy religijnej. Jeśli chodzi o poglądy naukowców – aktualnie najpopularniejszą teorią naukową mającą wyjaśnić powstanie Wszechświata jest teoria Wielkiego Wybuchu; tej nazwy nie należy oczywiście brać dosłownie, raczej chodzi o to, że Wszechświat i wszystko co się nań składa – materia, energia, przestrzeń i czas – po prostu się pojawiły w ułamku sekundy, i Wszechświat zaczął się rozszerzać, z obiektu/cząsteczki o nieskończenie małych rozmiarach. Co było przyczyną owego Wielkiego Wybuchu, co go spowodowało, naukowcy zgrabnie wyjaśniają hipotezami, o których tu pisać nie będę. Z kolei wg większości wschodnich filozofii powstanie Wszechświata zainicjowane zostało przez wibrację pierwotnego dźwięku zaintonowanego przez Boga/Byt Wyższy/Absolut/Wyższą Świadomość. A wg Ewangelii Św. Jana „na początku było Słowo a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo… Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało”; słowo to również dźwięk, czyż nie?
Do dzisiaj mamy do czynienia z tzw. mikrofalowym promieniowaniem tła – określanym przez niektórych jako „echo stworzenia”, a przez innych jako „szum Wszechświata” – czyli szum radiowy, pozostałość czy właśnie echo pierwotnego dźwięku. Ten subtelny szum jest wszędzie, przenika wszystko, nas również.
Na Wschodzie imitacją lub próbą poszukiwania pierwotnego dźwięku, który zainicjował powstanie Wszechświata, jest mantra OM. Jej wielokrotne recytowanie, śpiewanie bądź powtarzanie w myślach ma zestroić umysł z pierwotną energią Wszechświata, dzięki czemu osiągniemy równowagę i spokój wewnętrzny.
Niedawno Internet obiegł filmik demonstrujący moc mantry OM – ojciec intonując tę mantrę uspokaja swoje płaczące dziecko, zerknij do artykułu na India Today
Mantra OM ma znaczenie szczególne, rzekłabym, że jest to królowa mantr, ale są również inne mantry, i w ajurwedzie stosuje się je nie tyle ze względu na aspekty duchowe, co ze względu na ich właściwości korzystne dla zdrowia – czyli działanie równoważące, harmonizujące, regenerujące i odżywcze. Klasyczną mantrą leczniczą jest RA MA DA SA.
Mantrami mogą być zarówno pojedyncze sylaby lub całe zdania/sentencje. Mogą to być ciągi słów mające formę modlitwy, inwokacji, litanii, odwołujące się do określonych emocji, a mogą to być pojedyncze sylaby imitujące dźwięki Natury. No właśnie, dźwięki to nie tylko mantry 🙂 brzmienie Natury – szum strumyka, plusk fal jeziora, wiatr, szczebiot ptaków lub brzęk owadów nad ukwieconą łąką zdecydowanie koją nasze zmysły.
Jest też muzyka, która – jak rzekł Jerzy Waldorff – „łagodzi obyczaje”, i to na tyle, że stosuje się muzykoterapię jako oficjalną formę terapii, a utwory muzyczne – jak lekarstwa z apteki 😉
W Indiach wymyślono misy dźwiękowe, które później zawędrowały do Tybetu, stąd bardziej znane są jako misy tybetańskie. Służą m.in. do masażu dźwiękiem, czy raczej jego wibracją, mającą moc uzdrawiającą – misy układa się na ciało, terapeuta pałeczkami wydobywa z nich dźwięki o określonych tonach, które przenikają ciało, umysł, wprowadzają w stan głębokiej relaksacji. Podobnie jest z gongami , przy czym wówczas jest to zanurzenie, kąpiel zmysłów w dźwięku, ze względu na gabaryty gongów.
I w sumie nieważne, jak to działa – te wszystkie terapie dźwiękiem, ważne, że jest to przyjemne 🙂
Coś do posłuchania dla Ciebie zostawiam 🙂
oraz to – dla posiadaczy konta Spotify: Tina Malia – Anandamayi
Rewelacyjny wpis. Oby więcej takich informacji w internecie 🙂