Kumin (Cuminum cyminum), zwany też kminem rzymskim, to jedno z tych ziół, które przede wszystkim kojarzymy z zastosowań kulinarnych. Jest przyprawą dość uniwersalną w tym sensie, że może jej używać w zasadzie każdy – nie jest ostra, a mimo to naprawdę świetnie stymuluje trawienie. Czyli – posługując się fachową ajurterminologią – wzmacnia agni (ogień trawienny). A dobre agni to przede wszystkim lepsza przyswajalność składników odżywczych z jedzenia oraz sprawne usuwanie ewentualnych toksyn z organizmu. Zresztą o tym, jak to jest ważne, pisałam w poprzednim tekście.
A wracając do kuminu…
Ma on również właściwości przeciwbólowe, przeciwzapalne, antybakteryjne, antyoksydacyjne, przyspiesza gojenie ran… Wszystkie tradycyjne sposoby używania kuminu zostały naukowo przebadane i potwierdzono, że jest on zarówno efektywny, jak i bezpieczny – nie powoduje skutków ubocznych.
Można go również używać do pielęgnacji ciała. Do tego celu wykorzystujemy nasiona (całe lub zmielone) oraz olejek eteryczny.
Kumin zawiera 2,5-4% olejku eterycznego, jest on pozyskiwany z owoców. Możemy użyć go do masażu ciała, jako dodatek do oleju bazowego. Jeżeli chodzi o jego zapach… W pierwszej chwili pachnie… kuminem J ale później rozwija aromaty innych składników chemicznych, które zawiera, i zdecydowanie na pierwszy plan wysuwają się nuty cytrusowe, poczułam też eukaliptus. Przyjrzałam się składowi olejku i rzeczywiście spory procent stanowi eukaliptol (cyneol) oraz limonen, który jest głównym składnikiem olejku eterycznego cytrynowego. Bardzo ciekawe połączenie…
Z całych ziaren możemy zrobić odwar i użyć go jako toniku – do przecierania lub spryskiwania skóry twarzy, albo jako podstawa fazy wodnej w kremie.
Natomiast ziarna zmielone nadają się do maseczek na twarz lub do ubtanów – czyli masek i past czyszczących, zarówno do twarzy jak i całego ciała.
Kuminu nie widziałam w składzie żadnego kosmetyku, jeśli się mylę to daj znać. Szkoda, że nie jest eksplorowany przez producentów kosmetyków, bo jest naprawdę świetny dla skóry z wypryskami, trądzikowej, z przebarwieniami. Ale również rozjaśnia skórę (więc pomocny też przy przebarwieniach) oraz ogólnie poprawia jej koloryt i wygląd.
Przepis na fenomenalną maseczkę z kuminem:
- 1 łyżka kuminu
- kurkuma – odrobina, na czubku łyżeczki
- 1/4 łyżeczki mielonego drzewa sandałowego
- woda różana – w ilości do uzyskania konsystencji, którą da się łatwo nałożyć na twarz
opcjonalnie:
1 łyżeczka jogurtu naturalnego – zawiera kwas mlekowy, działający delikatnie złuszczająco i nawilżająco.
Tip: Jeżeli kiedykolwiek przesadzisz z ilością kurkumy w maseczce i będziesz miała wrażenie, że Twoja skóra nabrała lekko żółtawego kolorytu, po prostu przetrzyj ją wacikiem kosmetycznym nasączonym w mleku. Testowałam różnego rodzaju płyny do usuwania przebarwień pokurkumowych, i mleko na ten moment wydaje mi się najskuteczniejsze.
Nie pomyl kuminu (kminu rzymskiego) z tzw. czarnym kminem (black cumin), czyli czarnuszką (Nigella sativa).
Kumin na skórę może działać także od wewnątrz, ponieważ poprawia funkcjonowanie układu trawiennego, a tym samym usprawnia detoks tą najprostszą drogą – przez jelita. Skóra nie będzie więc musiała brać w detoksie udziału, więc nie powinny pojawiać się na niej jakieś „niespodzianki”, np. wypryski. Kuminu oczywiście możesz używać podczas gotowania, ale możesz popijać w formie herbaty. Zapisz się na newsletter, a na skrzynkę mejlową otrzymasz przepis na prostą Ziołową Herbatkę Piękna, z kuminem w składzie. Jeśli już wcześniej zapisałaś się na newsletter otrzymasz ode mnie mejla z linkiem do pobrania przepisu. A może mejl już na Ciebie czeka w skrzynce 🙂
The form you have selected does not exist.
Super, dziękuję, jutro robie 🙂 a czy mogę pominąć drzewo sandałowe bądź zastąpić czymś innym?
pominąć oczywiście możesz 🙂 Drzewo sandałowe trudno czymś zastąpić 🙂 jest fenomenalne dla skóry pitta (wrażliwej, skłonnej do podraznień, naczynkowej, skłonnej do wyprysków), poza tym ogólnie świetnie działa, nie przez przypadek w Indiach tradycyjnie używa się go do pielęgnacji skóry w ramach przygotowań do ceremonii ślubnej. Uważam, że drzewo sandałowe to taki must have w naturalnej pielęgnacji ciała. Nie jest jednak tak, że bez drzewa sandałowego ta maska nie zadziała 🙂 jej głównym składnikiem jest kumin. Czym ewentualnie w tej konkretnej masce sandał zastąpić? to zależy czego Twoja skóra potrzebuje i jakimi składnikami dysponujesz 🙂 Może spróbuj z miodem albo mielone płatki róż, może trochę jakiejś glinki?
No, właśnie 🙂 Ewcia, powiedz Ty mię, czy drzewo sandałowe może być np. w postaci kilku kropel olejku eterycznego? I czy herbaciane będzie miało podobny efekt? 🙂
Nie jestem zwolenniczką stosowania olejków eterycznych w maskach. Podstawowa zasada bezpiecznego używania olejków na skórę wymaga, aby olejek rozcieńczyć, w czymś rozpuścić. Bo pamiętaj, że olejki są bardzo skoncentrowane. Można olejek eteryczny rozpuścić np. w jakimś oleju albo alkoholu (etanol, gliceryna) i dopiero wtedy dodać do pozostałych składników maseczki. Na ile jednak to wszystko się fajnie zmiesza? hmmm, jeśli chcesz wykorzystać olejek sandałowy do twarzy, zrób serum olejowe lub ewentualnie dodaj 1 kroplę olejku do porcji kremu, którego używasz (i wymieszaj). To jest najlepszy sposób na używanie olejków eterycznych do pielęgnacji. Drzewo sandałowe ma właściwości wychładzające i świetnie działa na skórę pitta, moim zdaniem to podstawowe zioło do pielęgnacji takiej skóry, obojętnie czy w formie olejku eterycznego, czy w proszku. A olejek eteryczny z drzewa herbacianego znany jest przede wszystkim ze swoich właściwości antybakteryjnych. W Australii, gdzie przede wszystkim rośnie drzewo, z którego ten olejek jest pozyskiwany, tradycyjnie używano liści z tego drzewa do oczyszczania ran. Dobrze sprawdza się więc przy stanach zapalnych skóry, grzybicach, infekcjach bakteryjnych, itp chorobach skóry. Przy trądziku również, bo przede wszystkim przyspiesza gojenie. Jednak z mojego doświadczenia wynika, że znacznie lepiej do tych samych celów sprawdza się kurkuma i drzewo sandałowe, które dodatkowo naprawdę fajnie pielęgnuje skórę. Jeżeli jednak upierasz się przy olejku eterycznym w maseczce, to użyj 1-2 kropli, nie więcej
Czołem,
Próbowałam kupić drzewo sandalowe i uzyskałam informację, ze nie da się kupić prawdziwego sandałowca…bo Indie zastrzegły…
Próbowałam tylko w jednym miejscu…może jednak się da?
Hmmm, zaskoczyłaś mnie tą informacją, nic mi na ten temat nie wiadomo. Mogłabyś podać źródło, proszę? Fakt, trudno kupić dobry, nie rozcieńczany i nie podrabiany olejek eteryczny z drzewa sandałowego. I ogólnie jest on jednym z najdroższych olejków eterycznych. Ale jeśli chodzi surowiec (mielone, cięte drzewo)… hmmmm drzewo sandałowe rośnie nie tylko w Indiach, ale również np. w Australii, albo na Hawajach. Kupuję je np. w sklepie Magiczny Ogród, nigdy się nie zastanawiałam nad tym czy jest jakoś podrabiane czymś…