fbpx

Jeżeli Twoja skóra jest wrażliwa, zbyt gwałtownie reaguje na słońce, zmiany temperatury, jest skłonna do podrażnień i ma tendencję do piegów, przebarwień i pękających naczynek – kumkumadi tailam jest najprawdopodobniej dla Ciebie 🙂

Wiem, że brzmi to jak post sprzedażowy, ale spokojnie – nic nie sprzedaję, chcę tylko polecić coś, co właśnie testuję na sobie .

Jestem posiadaczką skóry twarzy z problemami opisanymi powyżej. Jest to skóra kwalifikowana przez Ajurwedę jako skóra typu pitta, czyli najtrudniejsza „w obsłudze”: niełatwa w pielęgnacji i taka, która szczególnie intensywnie odzwierciedla niedomagania organizmu, zwłaszcza wątroby. Kumkumadi tailam ma za zadanie „uspokoić” nadreaktywność, zapanować nad podrażnieniami, wzmocnić naczynka, rozjaśnić ton i wyrównać koloryt skóry.

Kumkumadi tailam możesz stosować również w przypadku trądziku, blizn potrądzikowych, zaskórników – zarówno otwartych, jak i zamkniętych. Po aplikacji oleju kumkumadi bardzo ładnie i dość szybko goją się na skórze wypryski, znacznie lepiej niż z użyciem oleju tamanu, który jest w tym celu polecany w internetach. 

Skład kumkumadi tailam

Kumkumadi tailam (bądź taila/thailam – w zależności od regionu Indii) to olej ziołowy do twarzy, w skład którego wchodzą:

  • taila – olej sezamowy
  • aja ksheera – mleko kozie
  • Keshara- Crocus sativus – szafran uprawny
  • Chandana – Pterocarpus santalinus – czerwone drzewo sandałowe
  • Laksha– Laccifer lacca
  • Manjishta-Rubia cordifolia
  • Madhuyashtika/Yastimadhu-Glycyrrhiza glabra – lukrecja
  • Kaliyaka-Berberis aristata – berberys indyjski
  • Usheera-Vetiveria zizianioides – wetiweria pachnąca
  • Padma-Prunus cerasoides – dzika wiśnia himalajska
  • Neelotpala-Nymphaea stellata – lotos błękitny
  • Nyagrodha-Ficus benghalenis – figowiec bengalski
  • Plaksha-Ficus lacor – jakiś gatunek figowca
  • Kamala Keshara- Nelumbonucifera – lotos orzechodajny
  • Bilva-Aegle marmelos – kleiszcze smakowite
  • Agnimantha-Premna mucronata
  • Shyonaka-Oroxylum indicum
  • Gambhari-Gmelinaarborea
  • Patala-Stereospermum suaveolens
  • Shalaparni-Desmodium gangeticum
  • Prinshnaparni-Urarica picta
  • Gokshura-Tribulus terrestris – buzdyganek naziemny
  • Brihati-Solanum indicum – psianka czarna
  • Kantakari-Solanum xanthocarpum
  • Madhuka – Madhuca longifolia
  • Pattanga – Caesalpinia sappan – Brezylka sappan

 

Źródłowe informacje o oleju kumkumadi znaleźć można w dwóch księgach – Bhaishajya Ratnavali i Ashtanga Hridaya.

Jedno z sanskryckich określeń szafranu to kumkum, i stąd nazwa oleju. Szafran nie jest tu składnikiem dominującym ilościowo, bowiem w kumkumadi tailam, jak w innych typowych olejach ziołowych wg receptur ajurwedyjskich, zioła są w równych częściach, w takiej samej ilości każde. Natomiast szafran dominuje tutaj w tym sensie, że przydaje olejowi charakterystycznego koloru.

Szafran w Ajurwedzie

Szafran, a właściwie szafran uprawny, zwany też krokusem uprawnym (Crocus sativus) to bylina o wysokości do 15 cm, o fioletowych kwiatach z ciemnopomarańczowym, potrójnym znamieniem, którym zakończony jest słupek kwiatu. Dla tych właśnie znamion uprawia się szafran, ta jego część jest najcenniejsza i wykorzystywana nie tylko w kuchni, ale również w fitoterapii ajurwedyjskiej. Nie pomyl jednakże szafranu z krokusami, które właśnie kwitną 🙂 ten, który jest tak cenny, i o którym tu piszę, kwitnie jesienią.

szafran

Ajurweda wykorzystuje szafran przy leczeniu problemów ze skórą, biegunki, impotencji, niskim libido (jest uznawany za afrodyzjak). Szafran wspiera ponadto system immunologiczny i system nerwowy – poprawia pamięć i koncentrację, działa również przeciwzapalnie. Wchodzi w skład wielu ajurwedyjskich medykamentów zalecanych przy leczeniu szerokiego spektrum chorób.

 

Jak używać kumkumadi tailam

Przede wszystkim – stosuj go tylko wieczorem, ponieważ używany w dzień może spowodować skutek odwrotny – zwiększenie wrażliwości na słońce, a w efekcie – podrażnienie, przebarwienia, itp.

Zawsze proponuję nie wcierać olejów bezpośrednio w skórę, ale najpierw je rozcieńczyć. Otóż, ułóż dłoń „w miseczkę” i w zagłębienie wewnętrznej części dłoni nalej nieco wody różanej/hydrolatu różanego lub innego, który lubi Twoja skóra. Następnie wkrop odrobinę oleju (maksymalnie 3 do 5 kropel), przemieszaj palcem i dopiero wtedy nakładaj. Co więcej, zrób to na wilgotną skórę. I koniecznie zrób przy tym masaż twarzy, to spotęguje działanie oleju.

Nie omijaj okolic oczu, a wręcz przeciwnie – olej kumkumadi stosowany jest również do rozjaśniania cieni pod oczami.

Kurację proponuję robić  przed snem, zostawiając olej na twarzy na całą noc, i zmyć rano.

Kumkumadi tailam możesz również nakładać na twarz bez rozcieńczania, ale wtedy potraktuj go jak maskę i zmyj po kilkunastu minutach, najlepiej mąką z ciecierzycy.

Możesz używać tego oleju punktowo – na nieduży, problematyczny obszar skóry, np. bezpośrednio na wyprysk, wówczas – również bez rozcieńczania.

Całkiem niezłym pomysłem może być dodanie 1 kropli oleju do porcji kremu.

Nie przesadzaj z ilością aplikowanego oleju, używaj go na krople, rozsądnie; przecież chcesz sobie pomóc, a nie zaszkodzić, zatykając pory.

Działanie kumkumadi tailam można wzmocnić poprzez terapię nasya, czyli wkropienie oleju do nosa. O takim sposobie używania oleju kumkumadi wspomina Ashtanga Hridaya.

Moje doświadczenia z kumkumadi tailam

Używam tego oleju od ponad 2 tygodni, codziennie wieczorem. Cel, jaki sobie postawiłam w tym eksperymencie – zminimalizować podrażnienia skóry wywołane depilacją laserową, której poddałam się około 4 lata temu. Depilacja skuteczna, ale też ma skutek uboczny :/ wierząc, że to jest do naprawienia, postanowiłam spróbować tego właśnie oleju. Mam również nadzieję na zminimalizowanie przebarwień, które są efektem mojego częstego przebywania w różnych górach, o różnych porach roku, w różnych temperaturach (w zakresie od +30 do -30 stopni), w słońcu, w deszczu, z wiatrem, śniegiem…. bez specjalnego zwracania uwagi na dbanie o skórę 🙂 cóż, dam sobie i olejowi trochę czasu, i opowiem o efektach 🙂 ale już teraz widzę, że koloryt skóry się zmienia, nabiera ona blasku, wygląda po prostu lepiej, a jakiś wyprysk, który się gdzieś tam po drodze przydarzył (skutek moich wiecznych poszukiwań kosmetycznych) zniknął znacznie szybciej, niż zazwyczaj 🙂 

 

%d bloggers like this: