fbpx

Mięso jest tematem kontrowersyjnym dla osób starających się  odżywiać zdrowo i racjonalnie.

Nie chcę tu zabierać głosu w kwestiach etycznych. Nie będę pisać o jakości mięsa dostępnego w sklepach, bo podobny zgrzyt mam gdy myślę o innych produktach żywnościowych, np. warzywach, owocach czy kaszach.

Bardziej chodzi mi o to, aby skłonić Cię do spojrzenia na jedzenie mięsa w szerszym kontekście.

Kilka faktów, które posłużą nam za punkt wyjścia:

  • mięso jest źródłem białka, które jest nam niezbędne do prawidłowego funkcjonowania
  • Źródłem białka mogą być też rośliny, np. strączki, fasolki, migdały, szpinak, brokuły, komosa ryżowa
  • mięso jest trudniejsze do strawienia niż rośliny
  • białko roślinne jest trudniejsze do  strawienia niż zwierzęce
  • niektóre osoby mają zwiększone zapotrzebowanie na białko – takie, które pracują dużo fizycznie, trenują lub mają naturalnie wysportowaną sylwetkę, z szybko wyrabiającymi się mięśniami (pitta w prakriti)
  • dieta powinna być maksymalnie nieskomplikowana i lekkostrawna, a jednocześnie odżywcza

Jak to wszystko pogodzić?

Podstawowa zasada ajurwedyjskiej dietetyki brzmi:  jesteś tym, co przyswajasz. Nie tym, co jesz, lecz tym, co Twój układ pokarmowy zdoła wyciągnąć i przyswoić jedzenia, które podajesz swojemu organizmowi. Pisałam już o tym wielokrotnie. Równie ważne jest bieżące usuwanie zbędnych produktów przemiany materii i toksyn – na zewnątrz; o tym też już pisałam.

Dopóki Twój układ pokarmowy jest sprawny, przetwarza, przyswaja i wydala jak należy, nie ma powodów do zmartwień. Jakikolwiek styl odżywiania wybierzesz – z mięsem czy bez, będzie ok. Zakładając oczywiście, że odżywiasz się generalnie przyzwoicie, sezonowo, itp.

Sprawa komplikuje się, gdy coś tu w tej sprawie funkcjonującej maszynie się psuje. I np. pojawia się problem z wypróżnianiem – zaparcia lub odwrotnie – zbyt luźne i zbyt częste wypróżnienia. Wzdęcia. Gazy. Albo zgaga. Uczucie ociężałości po posiłku – nawet jeśli był stosunkowo lekki. Wtedy bierzemy pod lupę układ pokarmowy i to, co jemy.

I właśnie  mięso może zrobić różnicę.

Czerwone mięso zakwasza (podnosi doszę pitta), więc Ajurweda zaleca z niego zrezygnować, jeśli pojawia się zgaga, luźne wypróżnienia o intensywnym zapachu, wzdęcia.

I z drugiej strony – jeżeli masz zaparcia, czemu zazwyczaj towarzyszy złe samopoczucie po zjedzeniu strączków, Ajurweda zaleca mięso jako podstawowe źródło białka. W takiej sytuacji bowiem jelita nie przyswajają jak należy, więc dieta roślinna nie jest wystarczająca, aby Cię skutecznie odżywić. Mogą się pojawić niedobory składników, na czele z wit. B12. Która notabene jest dość istotna między innymi dla układu hormonalnego, ale o tym innym razem.

Ajurweda ceni bardzo rosół – długo gotowany odwar z mięsa i warzyw korzeniowych. Uznawany jest za bardzo odżywczy. Rosół wskazany jest zwłaszcza przy problemach z jelitami. Ale również w stanach dużego osłabienia, rekownalescencji po przebytej ciężkiej chorobie, przy wyczerpaniu organizmu, zwłaszcza przy syndromie wyczerpanych nadnerczy, objawiających się między innymi dużym spadkiem energii,

W ogóle co do zasady ajurwedyjski styl odżywiania się nie jest wegański. Ajurweda nie tylko dopuszcza, ale wręcz zaleca odzwierzęce produkty typu masło (w formie sklarowanej), mleko, jogurt (zwłaszcza jako lassi – pół na pół z wodą i przyprawami usprawniającymi trawienie).

I jeszcze jedna kwestia…

 Możesz być weganką, a jednocześnie nie odżywiać się zdrowo – jadać wysokoprzetworzone produkty, fast foody, dużo cukru (nawet jeśli w formie tzw. zdrowej typu daktyle), co się zdarza, gdy dieta jest nieodpowiednio skompilowana (za mało w niej białka, lub białko nie jest należycie przyswojone). Bywa, że skłonność do węglowodanów i nieprzeparta ochota na słodycze oznacza zbyt mało białka w diecie.

Moja osobista perspektywa

W mojej lodówce nie ma mięsa, ale czasem je jadam. Zdarza się to w dwóch sytuacjach. Gdy moja mama przyrządzi mięso na obiad, zjadam je z szacunku dla mojej mamy, i z wdzięcznością za przygotowany ciepły posiłek. Oraz gdy jestem poza domem w okolicy, gdzie trudno o roślinną kuchnię, a nie mam ochoty na pierogi lub naleśniki – w przeciętnej polskiej restauracji tyle można zjeść z dań jarskich 🙂  Inna sprawa, że w restauracjach wegańskich zdarza się, że podane strączki są niezbyt dobrze przygotowane i przyprawione, co sprawia, że czasem mój układ pokarmowy  niezbyt przychylnie je przyjmuje, zwłaszcza gdy jestem w podróży i mam podniesioną vatę.

Jak widzisz, nie jestem ortodoksyjna, staram się być elastyczna i dostosować się do sytuacji, w której się znajduję w danym momencie. Takiej elastyczności – nie tylko w podejściu do odżywiania – nauczyła mnie właśnie Ajurweda.