Mięso jest tematem kontrowersyjnym dla osób starających się odżywiać zdrowo i racjonalnie.
Nie chcę tu zabierać głosu w kwestiach etycznych. Nie będę pisać o jakości mięsa dostępnego w sklepach, bo podobny zgrzyt mam gdy myślę o innych produktach żywnościowych, np. warzywach, owocach czy kaszach.
Bardziej chodzi mi o to, aby skłonić Cię do spojrzenia na jedzenie mięsa w szerszym kontekście.
Kilka faktów, które posłużą nam za punkt wyjścia:
- mięso jest źródłem białka, które jest nam niezbędne do prawidłowego funkcjonowania
- Źródłem białka mogą być też rośliny, np. strączki, fasolki, migdały, szpinak, brokuły, komosa ryżowa
- mięso jest trudniejsze do strawienia niż rośliny
- białko roślinne jest trudniejsze do strawienia niż zwierzęce
- niektóre osoby mają zwiększone zapotrzebowanie na białko – takie, które pracują dużo fizycznie, trenują lub mają naturalnie wysportowaną sylwetkę, z szybko wyrabiającymi się mięśniami (pitta w prakriti)
- dieta powinna być maksymalnie nieskomplikowana i lekkostrawna, a jednocześnie odżywcza
Jak to wszystko pogodzić?
Podstawowa zasada ajurwedyjskiej dietetyki brzmi: jesteś tym, co przyswajasz. Nie tym, co jesz, lecz tym, co Twój układ pokarmowy zdoła wyciągnąć i przyswoić jedzenia, które podajesz swojemu organizmowi. Pisałam już o tym wielokrotnie. Równie ważne jest bieżące usuwanie zbędnych produktów przemiany materii i toksyn – na zewnątrz; o tym też już pisałam.
Dopóki Twój układ pokarmowy jest sprawny, przetwarza, przyswaja i wydala jak należy, nie ma powodów do zmartwień. Jakikolwiek styl odżywiania wybierzesz – z mięsem czy bez, będzie ok. Zakładając oczywiście, że odżywiasz się generalnie przyzwoicie, sezonowo, itp.
Sprawa komplikuje się, gdy coś tu w tej sprawie funkcjonującej maszynie się psuje. I np. pojawia się problem z wypróżnianiem – zaparcia lub odwrotnie – zbyt luźne i zbyt częste wypróżnienia. Wzdęcia. Gazy. Albo zgaga. Uczucie ociężałości po posiłku – nawet jeśli był stosunkowo lekki. Wtedy bierzemy pod lupę układ pokarmowy i to, co jemy.
I właśnie mięso może zrobić różnicę.
Czerwone mięso zakwasza (podnosi doszę pitta), więc Ajurweda zaleca z niego zrezygnować, jeśli pojawia się zgaga, luźne wypróżnienia o intensywnym zapachu, wzdęcia.
I z drugiej strony – jeżeli masz zaparcia, czemu zazwyczaj towarzyszy złe samopoczucie po zjedzeniu strączków, Ajurweda zaleca mięso jako podstawowe źródło białka. W takiej sytuacji bowiem jelita nie przyswajają jak należy, więc dieta roślinna nie jest wystarczająca, aby Cię skutecznie odżywić. Mogą się pojawić niedobory składników, na czele z wit. B12. Która notabene jest dość istotna między innymi dla układu hormonalnego, ale o tym innym razem.
Ajurweda ceni bardzo rosół – długo gotowany odwar z mięsa i warzyw korzeniowych. Uznawany jest za bardzo odżywczy. Rosół wskazany jest zwłaszcza przy problemach z jelitami. Ale również w stanach dużego osłabienia, rekownalescencji po przebytej ciężkiej chorobie, przy wyczerpaniu organizmu, zwłaszcza przy syndromie wyczerpanych nadnerczy, objawiających się między innymi dużym spadkiem energii,
W ogóle co do zasady ajurwedyjski styl odżywiania się nie jest wegański. Ajurweda nie tylko dopuszcza, ale wręcz zaleca odzwierzęce produkty typu masło (w formie sklarowanej), mleko, jogurt (zwłaszcza jako lassi – pół na pół z wodą i przyprawami usprawniającymi trawienie).
I jeszcze jedna kwestia…
Możesz być weganką, a jednocześnie nie odżywiać się zdrowo – jadać wysokoprzetworzone produkty, fast foody, dużo cukru (nawet jeśli w formie tzw. zdrowej typu daktyle), co się zdarza, gdy dieta jest nieodpowiednio skompilowana (za mało w niej białka, lub białko nie jest należycie przyswojone). Bywa, że skłonność do węglowodanów i nieprzeparta ochota na słodycze oznacza zbyt mało białka w diecie.
Moja osobista perspektywa
W mojej lodówce nie ma mięsa, ale czasem je jadam. Zdarza się to w dwóch sytuacjach. Gdy moja mama przyrządzi mięso na obiad, zjadam je z szacunku dla mojej mamy, i z wdzięcznością za przygotowany ciepły posiłek. Oraz gdy jestem poza domem w okolicy, gdzie trudno o roślinną kuchnię, a nie mam ochoty na pierogi lub naleśniki – w przeciętnej polskiej restauracji tyle można zjeść z dań jarskich 🙂 Inna sprawa, że w restauracjach wegańskich zdarza się, że podane strączki są niezbyt dobrze przygotowane i przyprawione, co sprawia, że czasem mój układ pokarmowy niezbyt przychylnie je przyjmuje, zwłaszcza gdy jestem w podróży i mam podniesioną vatę.
Jak widzisz, nie jestem ortodoksyjna, staram się być elastyczna i dostosować się do sytuacji, w której się znajduję w danym momencie. Takiej elastyczności – nie tylko w podejściu do odżywiania – nauczyła mnie właśnie Ajurweda.
bardzo chciałabym nie jest mięsa z powodów etycznych, jedząc mięso muszę starać się, żeby nie myśleć o cierpieniu zwierząt, mam 47 lat. Niestety nie trawie strączków, nawet jeśli je odpowiednio przygotuje z odpowiednimi ziołami, namaczaniem itd. Mam też skłonności duże do anemii i ciągle mi zimno… nie jest to wszytko takie latwe
Niestety jem mięso, tylko drób, coraz rzadziej, ale jem. Mam nadzieje, ze z czasem dieta będzie coraz bogatsza w inne białko niż to ze zwierząt , to nie takie proste , wszystko mam w głowie ale dam radę, powoli. Pozdrawiam Magdalena 🙂
Tak, świetnie, że to napisałaś – powoli, z czasem… Na dietę roślinną warto się przestawiać powoli. Nie warto z dnia na dzień porzucać mięsa, trzeba powoli przyzwyczajać organizm do trawienia białka roślinnego, jednocześnie zapewniając mu maksimum komfortu, składników odżywczych i warunków do sprawnego ich przyswajania. Gdy się przez 30-40 lat jadło mięso, to wcale nie jest takie proste, zwłaszcza gdy mamy jakieś problemy ze zdrowiem, z układem pokarmowym (o czym w tekście). Pozdrawiam!
Tak, nie jest to łatwe, każdego dnia stajemy przed podobnymi wyborami… Anemia i uczucie chłodu to kwestia w zasadzie jelit (pomijając inne możliwe przyczyny), więc warto się o nie zatroszczyć. Gdy jelita są sprawne, trawienie strączków (odpowiednio ugotowanych) nie powinno nastręczać trudności. Być może również jest za mało kwasu solnego w żołądku? on rozkłada białka…. W każdym bądź razie warto się temu poprzyglądać, zadziałać i wtedy można spokojnie zacząć powoli odstawiać mięso. Pozdrawiam!