fbpx

Zauważ, że nie napisałam jedzenia wg ajurwedy, lecz odżywiania, które polega na dokonywaniu świadomych wyborów żywieniowych, w odpowiedzi na potrzeby organizmu. Więcej na ten temat pisałam tutaj

Oczywiście, jest to indywidualne i zmienia się w czasie. Ajurweda proponuje jednak pewne ramy, w obrębie których możemy się poruszać, zwłaszcza gdy nie potrafimy odczytywać sygnałów organizmu lub trochę się w tym wszystkim gubimy. Uprośćmy to więc i sprowadźmy do pięciu podstawowych reguł…

Zasada 1

3 posiłki dziennie – pozostaw organizmowi kilka godzin przerwy pomiędzy poszczególnymi posiłkami na strawienie tego co zjadłaś. Jeżeli pomiędzy posiłkami dopadnie Cię „mały głód”, czyli delikatnie zaczyna ci burczeć w brzuchu, to oznacza, że poprzedni posiłek został strawiony i możesz coś przekąsić, jeżeli nie dotrwasz do kolejnego posiłku. Przy gwałtownych spadkach poziomu cukru skonsultuj się ze specjalistą.

Zasada 2

posiłki ciepłe, gotowane – takie są łatwiejsze do strawienia niż surowe warzywa, koktajle, smoothies, itp. A jeżeli coś jest łatwiejsze do strawienia, jest też bardziej odżywcze i wspierające

Zasada 3

posiłki o stałych porach – organizm lubi przewidywalność, czuje się wtedy bezpiecznie i nie musi odkładać zapasów na później, wiedząc, że otrzyma posiłek o określonej porze

Zasada 4

jedzenie w spokoju i skupieniu – nie w biegu, przy okazji i pomiędzy jakimiś czynnościami. Im uważniej jesz, tym łatwiej zauważysz czy ten konkretny posiłek jest dla Ciebie wspierający czy nie, i nie przesadzisz z ilością. Poza tym pamiętaj o jelitowym systemie nerwowym – spokój sprzyja jelitom…

Zasada 5

zasada sezonowości – jedz warzywa i owoce dostępne o danej porze roku w klimacie, w którym mieszkasz. Egzotyczne warzywa i owoce mogą być uzupełnieniem, ale nie podstawą Twojego talerza. Chodzi tu o spójność flory bakteryjnej, ale też o bardziej prozaiczne kwestie. Gdy raz zjesz np. dojrzałe mango podczas pobytu w kraju, w którym rośnie ten owoc, mango kupione w Polsce, przywiezione stamtąd, nie będzie ci smakowa, bo zazwyczaj jest niedojrzałe. O ilości chemicznych konserwantów pozwalających na transport nie wspominając 😉 Więc raz na jakiś czas – tak, na co dzień – nie.

Oczywiście, te zasady możemy traktować jako punkt wyjścia. I rozszerzać o kolejne, np. ucząc się sztuki odpowiedniego przyprawiania potraw, tak aby łatwiej się trawiły i lepiej nas odżywiały. Lub zwracając bardziej uwagę na to, jakie produkty spożywcze można ze sobą łączyć, a których połączeń jednak warto unikać. Albo komponując swoją dietę w oparciu o konkretne dolegliwości – bo wszak jedzenie może też leczyć, pomagać w powrocie do równowagi. Wiele tych informacji znajdziesz na moim blogu – wystarczy, że w wyszukiwarce wpiszesz konkretną frazę, np. zaparcia, zgaga, zapalenie pęcherza, itp.

Jakkolwiek zdecydujesz „zacznij tam, gdzie jesteś, użyj tego, co masz, zrób to, co możesz” (Arthur Ashe). Znajdź swój „złoty środek” pomiędzy zdrowym odżywianiem a przyjemnością jedzenia. Pomiędzy byciem dla siebie wyrozumiałą, a otaczaniem siebie właściwą opieką i wsparciem. Pomiędzy przestrzeganiem pewnych reguł, a luzem i swobodą…