Świąteczny czas już za nami… pojedliśmy, popiliśmy, aktywności fizycznej prawie zero, pogoda nie zachęcała do spacerów, przynajmniej w Bieszczadach, więc nie było dylematu – wyjść czy nie wyjść i spokojnie bez wyrzutów sumienia można było zalec na sofie ze słodkościami i kieliszkiem wina pod ręką 🙂
A po tym wszystkim – czas na detoks, aby przywrócić równowagę organizmu po tych wszystkich grzeszkach 🙂
W ogóle teraz jest wg ajurwedy odpowiedni czas na oczyszczanie organizmu. Gdy zima przechodzi w wiosnę wówczas w przyrodzie króluje dosza kapha. Ciało, zwłaszcza gdy ma samo w sobie z natury dużo dosza kapha (osoby typu Kapha), reaguje na to ociężałością, spowolnieniem, “przyziemieniem” – wszak dosza kapha to emanacja “ciężkiego” żywiołu ziemi i wody. Na poziomie emocjonalnym możesz mieć uczucie utknięcia w martwym punkcie, braku chęci na cokolwiek, często towarzyszą temu problemy ze snem, trawieniem, wypróżnianiem (zaparcia lub biegunka), oraz problemy ze skórą (wypryski, trądzik, etc.) Te dolegliwości będą spotęgowane i odczuwane tym dotkliwiej, jeśli nie dbaliśmy o siebie zimą należycie, i skutkiem tego mamy w ciele kumulację ama czyli toksyn. Właśnie z takiej stagnacji ma nas wyrwać oczyszczanie organizmu, które sprawi, że ciało i umysł obudzą się do życia po okresie wyciszenia – po zimie, rozkwitną wraz z rozkwitającą przyrodą, i nabierzemy chęci do życia i energii do działania.
Oczyszczanie w wersji zalecanej – bardzo intensywnej – to tzw. panćakarma (z angielska – panchakarma, chociaż polska transkrypcja lepiej oddaje to, jak należy ów wyraz wymawiać) i jest to kuracja prowadzona pod nadzorem specjalisty, więc w domowych warunkach niewykonalna. Kiedyś na pewno o niej napiszę, bo to ciekawy temat. Natomiast co możesz zrobić w warunkach domowych?
Przede wszystkim przynajmniej na okres oczyszczania (który powinien trwać około 2 tygodni, do maksymalnie 21 dni) ściśle przestrzegaj dinacharya – dobowego rytmu zalecanego przez ajurwedę – nie pomijając absolutnie żadnego z zaleceń, łącznie z ćwiczeniami fizycznymi (polecam jogę), samodzielnym masażem, spróbuj też medytacji i pranajama.
Zmień na czas detoksu dietę na roślinną, a przez co najmniej 3 dni zastosuj monodietę – jedz wyłącznie kiczeri (kichadi). Cóż, nie jest to blog kulinarny, ale bazowy przepis podam, chociaż tak naprawdę kiczadi ma tyle wersji ile jest osób, które to danie przyrządzają J ale podstawowe składniki są niezmienne i są to ryż basmati i fasola mung. I dodam, że jest to jedyna wypróbowana przeze mnie potrawa ze strączkami w składzie, która nie wywołuje u mnie żadnych problemów z trawieniem typowych dla osób Vata.
Jeśli lubisz używać ziół wewnętrznie, oczyszczanie możesz wspomóc triphala – jest to mieszanka trzech fenomenalnych ziół: amalaki (amla, agrest indyjski, Emblica officinalis), haritaki (migdałecznik chebułowiec, Terminalia chebula) i bibhitaki (baheda, Terminalia belerica, polskiej nazwy nie znam, chyba nie ma? może migdałecznik belerykowiec? ;)) Ta mieszanka ziół działa łagodnie oczyszczająco. Występuje w wersji w tabletkach oraz w proszku do zalania wodą, polecam proszek, ponieważ doznania smakowe są bardzo specyficzne, nietypowe, nie porównywalne z niczym.
Polecam również, jeśli masz taką możliwość, przynajmniej raz podczas procesu oczyszczania skorzystać z ajurwedyjskiego masażu proszkami ziołowymi udvartana, który jest m.in. detoksykujący i redukuje kapha w organizmie. Jest to tak fenomenalny masaż, że na pewno wkrótce poświęcę mu oddzielny tekst.
Jeśli potrzebujesz bardzo szczegółowych wytycznych do przeprowadzenia oczyszczania, w tym – dokładnie rozpisanej diety, polecam baaaardzo fajną książkę Kasi Bem “Happy detox. Jedz, oddychaj i kochaj siebie”
Kiczeri – receptura
100 g ryżu basmati
50 g fasoli mung
około 0,5 litra wody, można dolać jeśli będzie za mało
2 łyżki ghee (masła klarowanego)
przyprawy: po łyżeczce do półtorej soli, kurkumy, kuminu, kolendry, gorczycy, kardamonu , kopru włoskiego, kilkucentymetrowy kawałek świeżego imbiru. Oczywiście, jeśli używasz przypraw nie w proszku, tylko w ziarnach, wcześniej należy je utłuc w moździerzu, imbir też należy rozdrobnić.
Rozpuść ghee, dodaj przyprawy (bez imbiru i soli), podsmażaj na małym ogniu, cały czas mieszając, przez około 2 minuty, następnie dodaj ryż i fasolę, lekko podsmaż, dodaj imbiru, dolej wody, dorzuć soli i gotuj przez około 30 minut. W razie potrzeby dolej wody. Kiczadi powinno mieć konsystencję hmmm… stało-płynną – nie powinno być zupą, ale też nie powinno być zbyt suche.