O ajurwedyjskim podejściu do picia odpowiedniej ilości wody wspominałam już w tekście Jak jeść?
Teraz jest dobry czas, aby do tego tematu powrócić. Trwa wszak prawdziwe lato – w pełnym rozkwicie swoich możliwości, wraz ze wszystkimi jego urokami. Słońce cudnie praży i cóż – pić się chce 🙂
Ile wody pić dziennie – fakty ajurwedyjskie
Rozdział 4 jednego z fundamentalnych tekstów ajurwedyjskich Ashtanga Hridaya poświęcony jest w całości profilaktyce zdrowotnej. M.in. podkreśla, że dla zdrowia istotna jest adharaneeya vega – nie należy tłumić naturalnych popędów i potrzeb organizmu, takich jak sen, kaszel, kichanie, łzy, wymioty, wydalanie, jedzenie i pragnienie. Nie dostarczanie organizmowi odpowiedniej ilości płynów nie tylko prowadzi do ogólnego wycieńczenia, osłabienia, utraty przytomności, omamów, etc. ale nawet może powodować problemy natury kardiologicznej oraz głuchotę.
Ok., ale co wg ajurwedy oznacza „odpowiednia ilość płynów”? Ile wody pić dziennie powinniśmy? To proste – pij tyle, ile potrzebuje Twój organizm. Nie mniej i nie więcej. To nieprawda, że każdy z nas musi wypić 2 litry wody dziennie, aby być zdrowym. Wg ajurwedy nie ma dziennej normy spożycia płynów, nie można tego z góry ustalić i narzucić. To kwestia indywidualna. A Natura wyposażyła nas we wspaniały podpowiadacz – gdy ciało potrzebuje płynów, po prostu odczuwamy pragnienie. Pragnienie nie oznacza, że już jest kryzys i jesteśmy odwodnieni. To nie jest alert, ale po prostu sygnał, na który należy zareagować i dostarczyć organizmowi płynu w takiej ilości, aby pragnienie zaspokoić. Zaufaj trochę swemu ciału i pozwól mu kontrolować sytuację 🙂
Nadmierne spożywanie wody, jak wszystko co w nadmiarze, nie służy nam i zdrowe nie jest. Wcale nie „wypłukuje” toksyn z organizmu, ale wręcz przeciwnie – powoduje ich powstanie. Woda bowiem ma właściwości wychładzające, i jako taka „gasi” nasz ogień trawienny (tzw. agni) – spożywana w nadmiarze wywołuje problemy z trawieniem, zaburza nasz metabolizm, a w efekcie powoduje nagromadzenie ama czyli toksyn w organizmie.
A mój ulubiony napój na upały – letnia (w sensie temperatury) herbata miętowa (mięta z osobistej grządki :)) porządnie osłodzona miodem 🙂 Mięta co prawda nie jest jakoś szczególnie przez Ajurwedę cenionym ziołem, ale ma działanie wychładzające, jest więc jak najbardziej wskazana latem – czyli w czasie, gdy w przyrodzie dominuje dosza pitta, zwłaszcza dla osób typu Pitta.
Memento 🙂
Hmmm po wielekroć powtarzałam to na blogu, ale powtórzę to raz jeszcze i na pewno nie po raz ostatni 🙂 – słuchaj swojego organizmu, żyj w jego naturalnym rytmie. To jest podstawa dobrostanu. Nie musisz rzucać wszystkiego i wyjeżdżać w Bieszczady 😉 zupełnie nie o to chodzi. Po prostu zaufaj swojemu ciału, a ono samo podpowie co masz robić.
wlasnie i tusie zgadzam ta durna moda wlewania w siebie hetlolitrow wody, jak jeszcze kiedys bylam glupia i tak robilam bylam wzdeta jak balon bylo mi niedobrze, teraz zwyczajnie pije kiedy mi sie chce ..albiá i nie …gdy jem duzo owocow i warzyw to czuje sie nawodniana i nie potrzebuje w ogole pic … kiedys mialam migreny bole glowy od lat nie mam a w cale nie wlewam w siebie wody pije wyciskane soki uwazam ze sa wspaniale i wspaniale nawadniaja pozdrawiam