fbpx

Jedno jabłko dziennie trzyma lekarza z daleka ode mnie – mawiają Brytyjczycy. Hmm… a co na to ajurweda?

Jesień zawsze kojarzy mi się z jabłkami, a szczególnie lubię te późno dojrzewające odmiany, które opadają z drzewa wraz z pożółkłymi liśćmi.


O właściwościach kosmetycznych jabłek już wspominałam przy okazji omawiania receptury na jabłkowy mus-krem do twarzy, co nieco o jabłkach przewija się również w tekście dotyczącym ajurwedyjskich sposobów na łupież. Dzisiaj natomiast chciałabym się pochylić stricte nad ich zastosowaniem “dopaszczowym”.

Dlaczego jabłka są zdrowe?

Nie chcę tu zbytnio rozwodzić się nad dostępnymi powszechnie informacjami o prozdrowotnych właściwościach jabłka, więc tylko wspomnę, że jabłko zawiera przede wszystkim następujące składniki:

  •  witamina C – a czym jest ta witamina dla naszego zdrowia, odporności wiedzą chyba wszyscy
  • błonnik (zwłaszcza pektyna) usprawnia pracę układu pokarmowego pełniąc funkcję probiotyka i przyspieszając perystaltykę jelit, a także reguluje poziom cholesterolu i cukru we krwi oraz obniża ciśnienie krwi
  • witaminy z grupy B (B1, B2, B3, B5, B6, B9, B12),
  • witamina E – przeciwutleniacz
  • witamina D – witamina odporności
  • witamina K – wpływa ona na krzepliwość krwi oraz na gospodarkę wapniową organizmu
  • witamina A i β-Karoten – generalnie przeciwutleniacze
  • likopen – przeciwutleniacz
  • polifenole – przeciwutleniacze, w tym kwercetyna, która m.in. ma działanie antyhistaminowe (czyli jest dobroczynna dla alergików)

Bez wątpienia jabłko upakowane jest dobrociami dla naszego organizmu.

A co o jabłku mówi ajurweda?

Jak można wnioskować z ilości dobroczynnych składników jabłka to samo zdrowie, zatem wcinamy i jesteśmy zdrowi i czujemy się fantastycznie, czyż nie?
No właśnie nie.
A raczej – nie wszyscy i nie zawsze.
Jabłka bowiem z natury są wychładzające, smak mają kwaśny i cierpki, który co do zasady wysusza (o ajurwedyjskiej teorii smaków przeczytasz tutaj), a zatem są niewskazane dla osób typu Vata, bowiem zaburzają ich słabe trawienie. Co niniejszym jako Vata mogę potwierdzić – po niewinnym jabłuszku miewam wzdęcia, zwłaszcza jesienią i zimą, czyli wtedy gdy dosza vata dominuje w przyrodzie.

Czy jest na to jakaś rada? Czyli – czy osoby typu Vata mogą korzystać z dobrodziejstw jabłek i jadać je regularnie bez ryzyka zaburzeń trawienia? Owszem, wystarczy jabłko po prostu jakoś przetworzyć – ugotować, upiec, itp. Jabłka w takiej formie są znacznie łatwiej strawne, a jeśli podane na ciepło działają rozgrzewająco.

Przepis na rozgrzewający mus jabłkowy dla Vata

Przepis bezczelnie ściągnęłam z portalu https://www.joyfulbelly.com

  •  1 jabłko – średniej wielkości obrane, drobno pokrojone lub starte na grubych oczkach tarki
  • 1 łyżka ghee (masła klarowanego)
  • 1/4 łyżeczki suszonego imbiru

Jabłko ugotuj w garnku, dodając jeśli potrzeba odrobiny wody, gotuj do momentu aż stanie się miękkie, dodaj ghee i imbiru, doprowadź do wrzenia, pogotuj jeszcze chwilę, od czasu do czasu mieszając. Podawaj ciepłe.

Imbir stymuluje trawienie i jednocześnie działa rozgrzewająco. Ghee jest świetne dla jelit, dla ich dobrostanu, ze względu na kwas masłowy, który jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania bakterii jelitowych.