Ajurwedyjska zasada dotycząca wypróżniania się jest bardzo prosta – robić kupę powinniśmy codziennie, dzień w dzień, najlepiej rano, wkrótce po wstaniu z łóżka, jeszcze przed śniadaniem. Każde odstępstwo od tej reguły może być zakwalifikowane jako zaparcie, zwłaszcza jeżeli kupa przypomina bobki lub musisz się natężać, aby ją uwolnić (więcej o wypróżnieniach pisałam tutaj), albo masz uczucie, że nie wypróżniłaś się dokładnie. No i jeżeli kupa pojawia się po porannej kawie lub pierwszym papierosie, które działają mocno stymulująco, i gdy z nich rezygnujesz, może okazać się, że wypróżnienie się nie pojawia.
Zaparcia bywają niestety lekceważone. Przechodzimy nad nimi do porządku dziennego. Ale od chronicznych zaparć mogą zacząć się poważne choroby. I wcale nie chodzi mi tu o choroby jelit. Chodzi o to, że zaparcia są jednym z objawów zaburzenia doszy vata, które – gdy trwa dłużej i się pogłębia – prowadzi do poważnych chorób degeneracyjnych sytemu nerwowego (np. Parkinson, Alzheimer, stwardnienie rozsiane), depresji lub innych chorób psychicznych, chorób w obrębie układu ruchu (np. artretyzm), chorób układu krążenia, problemów hormonalnych, chorób metabolicznych, astmy…
Zazwyczaj zaparciom towarzyszą też inne objawy zaburzenia doszy vata. Często jest to suchość nie tylko w jelitach, ale też suchość śluzówek, pochwy, sucha skóra. Albo uczucie chłodu w ciele, zimne stopy i/lub dłonie. Mogą to być również niedobory/ubytki składników odżywczych, prowadzące w konsekwencji np. do osteoporozy. A także wszelkiego rodzaju zmienność w organizmie, czyli – że jest niestabilnie, raz tak raz siak, np. wahania nastroju, nieregularna miesiączka, problemy ze snem.
Wszelkie temu podobne objawy Ajurweda kwalifikuje jako zaburzenie doszy vata – energii przestrzeni/powietrza, zwanej też energią wiatru. A jakie cechy przypisuje się wiatrowi? Wiatr z natury swojej jest suchy, chłodny i zmienny. Gdy ten wiatr zaczyna zbyt mocno wiać w Twoim organizmie, pojawia się w nim więcej suchości, chłodu i zmienności…
Ok., wystarczająco chyba Cię już przestraszyłam możliwymi konsekwencjami zaparć 😉 Zastanówmy się więc, co zrobić.
Co na zaparcia zaleca Ajurweda?
Zaparcia są rodzajem suchości w ciele, a suchość balansujemy poprzez nawilżaniem i natłuszczaniem (pamiętasz zasadę “podobne wzmacnia podobne a przeciwne równoważy?)
Dlatego jednym z najważniejszych zaleceń przy zaparciach jest prozaiczne picie wody. Powinna być ona przegotowana i ciepła, bo taka najbardziej służy jelitom. Równie ważne jest odpowiednie natłuszczanie: zarówno spożywanie odpowiednich ilości tłuszczu (optymalne jest masło klarowane) jak i nakładanie go na skórę, poprzez masaż lub automasaż. Tym bardziej, że dotyk jest zmysłem kojarzonym z doszą vata i działa na nią zdecydowanie kojąco.
Zadbaj również o odpowiednie odżywianie: ciepłe, gotowane posiłki o stałych porach sprzyjają jelitom. Ciepło balansuje bowiem chłód, a stałość uziemia wiatr.
Warto spróbować wyrobić sobie nawyk porannego wypróżniana – rano napić się wody i pokręcić koło toalety. A jeszcze lepiej – maksymalnie zestroić się z dobowym rytmem Natury – jeść, kłaść się spać i wstawać o stosownej do tego porze. Wtedy, przy zachowaniu wskazówek wcześniejszych, organizm powinien stopniowo przestawić się na poranne wydalanie.
Doraźnie możesz zastosować na noc triphala lub olej rycynowy. A rano zjeść 10-15 sztuk rodzynek moczonych w wodzie przez noc.
Jeżeli pomimo zmiany stylu życia i zastosowania wskazówek powyżej zaparcia trwają nadal, czas przyjrzeć się aspektom psychosomatycznym. Być może “zapierasz się” siebie? Coś starasz się zatrzymać, powstrzymać? Nie pozwalasz na przepływ jakichś emocji? Tłumisz je? Zagłuszasz jakieś potrzeby? Lęk?…….
Czynniki psychiczne mają tu dużą rolę. Przez wiele lat, nie lubiłem wypróżniać się poza domem. Ale czasem (np. w szkole) musiałem. Wtedy, siedząc na ubikacji, „modliłem się”, by ta kupa jak najszybciej wyszła z mojego tyłka, by już było po wszystkim. Później, będąc w pracy, często czułem parcie na stolec, co wymagało regularnych wizyt w toalecie. Zatem dzisiaj robienie kupy poza domem nie powoduje u mnie lęku, który towarzyszył mi w tej „sferze” dawniej.